Wróć

25 sierpnia 2020

Wojtek Malajkat –Od trzydziestu lat najbardziej smakują mu kanapki żony!

W każdym środowisku wzrosło ciśnienie, trwa zacięta rywalizacja. Ale Wojciech Malajkat podkreśla, że ważny jest też smak życia. Trzeba walczyć, ale i wiedzieć, do którego momentu wolno wiele, a w którym trzeba się zatrzymać.

Jak co roku wakacje spędzili w swojej daczy nad mazurskim jeziorem. Rektor Akademii Teatralnej choć na chwilę mógł porzucić troski, bo zarządzanie uczelnią w czasie pandemii łatwe nie jest, a za chwilę problemy zaczną się na nowo. Tegoroczny urlop państwo Malajkatowie doceniali więc jak nigdy dotąd. W Mikołajkach mają swój drugi dom, położony pięknie nad jeziorem w takiej głuszy, że żaden ciekawski , nieproszony gość, na pewno ich tam nie nawiedzi. Tutaj uciekają od zgiełku stolicy.

Cenią sobie spokój i chronią prywatność. -Tam jest mój azyl. Tam spędzamy co roku prawie dwa miesiące wakacji. Czarterujemy żaglówkę, kompletujemy paczkę znajomych i wypływamy na jeziora. Moja Kasia bardzo lubi towarzystwo i gości. Ja czasem muszę oddalić się od zgiełku- mówi aktor. Aktor z małżonką są z tym rejonem związani jak mało kto… On pochodzi z Mrągowa, ona z niedalekich Mikołajek. Chodzili do tego samego liceum W Mikołajkach poznali się, tu jest ich drugi dom.

On był filarem szkolnego kabaretu: wesoły, przystojny- nie mogła go nie zauważyć. Zresztą wiele dziewczyn starało się zwrócić na siebie jego uwagę. Ale na wspólnych spływach Krutynią, na które razem z Kasią jeździli, mógł bliżej się przypatrzeć właśnie jej. Inteligentna , wrażliwa, ciepła i z poczuciem humoru. A przy tym zaradna i odważna. Z dala od lądu, w zupełnie innej perspektywie objawiają się ludzkie charaktery, a przyjaźnie sprawdzają się najlepiej. Wojtek już wtedy wiedział, że Kasia to nie tylko fantastyczna dziewczyna, ale i sprawdzony brat- łata, z którym można kraść przysłowiowe konie.

W swoim letnim domu ładują akumulatory na cały rok.

Z takiej przyjaźni właśnie , później zrodziła się ich miłość , która okazała się niezwykle trwała. Wojtek Malajkat podobnie jak
jego przyszła żona, myślał , żeby zostać nauczycielem. Tak doradzali mu rodzice, bo chcieli, żeby syn miał konkretny zawód. I choć dziś właściwie to spełniło się, bo Wojciech Malajkat jest pedagogiem akademickim, profesorem zwyczajnym Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie , nadal jest również artystą. Jeszcze do niedawna był dyrektorem stołecznego Teatru Syrena , występuje w filmach, teatrze i w radiu.

Zanim Wojciech Malajkat nie objął posady rektora Akademii Teatralnej, przez wiele lat był dyrektorem stołecznego Teatru Syrena

Po maturze jednak niezdecydowanego chłopaka popchnęły w stronę aktorstwa trzy jego nauczycielki. - Skrzyknęły się i zdecydowały za mnie. Wysłały dokumenty, a jedna z nich mnie przywiozła do Łodzi i krótko trzymała, żebym nie zdezerterował-wspomina artysta. Rozjechali się wtedy z Kasią w różne strony. On podjął studia w łódzkiej „filmówce”, ona pozostała przy swoich planach, pojechała do Olsztyna studiować w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Ale mimo odległości przez cały ten czas podtrzymywali bliską relację.

Czarterują żaglówkę i wyruszają z przyjaciółmi w nieznane.

Po studiach nasze drogi się rozeszły, Kasia wyjechała na kilka lat za granicę. Wróciła dopiero wtedy, gdy skończyła się komuna. Pobraliśmy się- wspomina aktor. Zanim to nastąpiło mieszkał z przyjaciółmi od serca-Zbyszkiem Zamachowskim i Piotrem Polkiem, a później też jego żoną Hanną, w wynajętym mieszkanku na Saskiej Kępie. Ich wielka przyjaźń ocalała do dziś. Z całej trójki tylko życie rodzinne pana Wojtka płynie spokojnym nurtem, tak jak lubi. Nie przewiduje zmian. W środowisku są państwo Malajkatowie są przykładem kochającego się, stabilnego małżeństwa. Aktor wszystkie swoje role dedykuje żonie. A ona nie tylko o niego dba, ale … inspiruje go. Przy niej może realizować się w wielu dziedzinach poza aktorstwem. - Pewnego dnia poczułem, że chętnie bym spróbował malowania. Czymś musiałem się zdradzić przed żoną, bo Kasia kupiła mi blejtram, sztalugi, pędzle, farby. Stanęło to przede mną jak wyzwanie. Blejtram był niezbyt duży, najwyżej 50 na 60 centymetrów, ale dla człowieka, który nigdy nie malował, to była wielka przestrzeń. Mam trzy obrazy skończone i trzy zaczęte. Maluję olejem, bo postanowiłem, że jeśli spadać, to z wysokiego konia. To mnie uspokaja, relaksuje, Żona jest zachwycona, że maluję dla niej- opowiadał. Przyjaciele twierdzą, że to dzięki swojej żonie , która będąc człowiekiem spoza artystycznej branży wprowadza w nieco zwariowane życie pana Wojtka tak potrzebną harmonię- nigdy nie uderzyła mu do głowy „woda sodowa”. Rodzina, przyjaciele, życie w zgodzie z naturą, ukochane książki, możliwość wyboru i realizowania się w tym co lubią- to jest dla nich cenniejsze od powszechnego blichtru

Potrafi wiele, ale w kuchni liczy na taleny żony!

Pani Kasia , jeśli tylko nie rozdzielą ich jakieś obowiązki, przez wszystkie wspólne lata, codziennie przygotowuje mu śniadanie. -Nauczyłem się samodzielności. W jednej dziedzinie jestem bezradny - nie umiem nic zrobić w kuchni. Gotowanie mnie nudzi. Na mieście w ogóle nie jadam. Jeśli chodzi o preferencje kulinarne, jestem bardzo dziwnym człowiekiem, bo najbardziej smakują mi kanapki mojej żony i potrawy, które ona gotuje – wyznaje aktor, rektor, reżyser, profesor, mąż , no i wspaniały tata dwójki dzieci.-Te role wypełniają moje życie. Czasem do tego stopnia, że wszystko potrafi się przelać. Te zajęcia nie spadły na mnie nagle. Na szczęście. Bo wtedy byłoby to rzeczywiście nie do zniesienia. Każda z tych ról ma na mnie wpływ. Pewne z nich kontynuuję, inne wymieniam, a z innych rezygnuję. Czerpię z życia pełnymi garściami. Żyję pełnią. Cena, jaką za to płacę, jest tego warta. Tylko czasem muszę odpocząć, ale też znajduję na to czas. Muszę uważać. Mam rodzinę i wiem, że nie może mnie zabraknąć z powodu zawału serca -wyznaje . Przez 17 lat państwo Malajkatowie żyli bez dzieci, choć od nich nigdy nie stronili. - Mamy aż szesnaścioro chrzestnych dzieci. Bardzo je lubimy, a one nas – mówił aktor. Ale podjęli decyzję o adopcji. W ich domu pojawiła się dwójka dzieci: kilkuletni chłopiec i dziewczynka, dla których przeorganizowali swoje życie. Teraz tworzą wspaniałą , prawdziwą rodzinę. Na pytanie , czy istnieje taka prawdziwa i czysta miłość , aktor odpowiada niezmiennie : Wierzę i wiem, że się nie mylę. I dodaje, że jest to właściwie jedyna na świecie rzecz, w którą warto wierzyć…

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu