Wróć

11 sierpnia 2020

Laura Łącz - co robiła w mieszkaniu premiera?

Jeszcze niedawno, gdy jedna z wiodących partii poprosiła gwiazdę „Klanu” Laurę Łącz o wsparcie swą twarzą kampanii prezydenckiej, aktorka stanowczo odmówiła. Nie po raz pierwszy zresztą. - Interesuję się polityką jak zwykły obywatel, ale nie znam się na niej tak dobrze , by występować jako autorytet. I dla własnego zdrowia generalnie trzymam się od polityki z daleka- tłumaczy . A jednak odwiedziła kamienicę zamieszkiwaną przez premiera w elitarnej Alei Róż pod numerem 7 .

Okazałe 170 metrów, urządzone meblami wypożyczonymi z Muzeum Narodowego robi wrażenie na każdym, kto miał okazję tutaj gościć. Laura Łącz również była ciekawa tego miejsca, ale bynajmniej nie dlatego, że zmieniło się jej nastawienie do polityki. Legendarną kamienicę, gdzie mieszkał premier PRL-u , Józef Cyrankiewicz ze swą żoną , aktorką Teatru Polskiego Niną Andrycz –pani Laura odwiedziła z całkiem innych powodów. – Zostałam poproszona przez dziennikarkę Lilianę Śnieg –Czaplewską, która napisała książkę o Ninie Andrycz o przywołanie paru wspomnień dotyczących tej wielkiej divy.

Zgodziłam się , gdyż miałam okazję ją poznać , a nawet występować razem na scenie, gdy po szkole teatralnej dostałam etat w Teatrze Polskim. Umiałam , podobnie jak ona „nosić kostium” i dlatego niektórzy mówili nawet „że do teatru przyszła następczyni Andrycz”… W związku z książką zaplanowano też wykonanie sesji zdjęciowej prezentującej oryginalne suknie Niny Andrycz we wnętrzach mieszkania , które zajmowała razem z mężem –premierem, a w którym do dziś nic się nie zmieniło. Niestety suknie nie pasowały na żadną, najszczuplejszą nawet modelkę… Dziewczyny były albo za wysokie, albo miały za dużo w talii, albo za mało w biuście. Organizatorzy sesji w akcie desperacji poprosili, żebym przymierzyła te stroje. Ku mojemu zdziwieniu wszystkie pasowały tak, jakby były szyte na mnie! Co prawda od czasów studenckich noszę wciąż ten sam rozmiar , jednak nie sądziłam , że miałyśmy z Niną aż tak identyczne figury! Nie miałam wyjścia, zgodziłam się przez chwilę wystąpić w roli pani premierowej!

Laura Łącz ma wciąż nienaganną figurę

W teatrze jak w rodzinie…

W Teatrze Polskim pracowali Halina Dunajska i Marian Łącz , których w 1952 roku zatrudnił sam Leon Schiller . Po dyplomie ich córka Laura dostała kilka interesujących propozycji etatu, ale marzyła, żeby dołączyć do rodziców. -Nie wyobrażałam sobie innej sceny. Za kulisami siedziałam tam będąc dzieckiem, wieczorami rodzice do późnej nocy prowadzili w domu rozmowy o sztuce . W Teatrze Polskim poznałam Krzysztofa Chamca, moją wielką miłość, męża i ojca mego syna Andrzeja.

Laura Łącz z Janem Englertem ( po lewej) i Piotrem Fronczewskim w Teatrze Polskim

Laura Łącz z Tonaszem Budytą w Teatrze Polskim

Moja mama i Krzysztof, także występowali z Niną na scenie. Była żoną premiera i z całą pewnością wpływało to na jej pozycję w teatrze, ale na pewno nie można powiedzieć , że premier ułatwił jej karierę, co wiele osób sugerowało . Gdy ją poznał miała już spory dorobek i swoją publiczność, która ją ceniła. Miała wielką charyzmę i siłę przebicia, więc gdy wchodziła na scenę , skupiała na sobie uwagę. Na próbach zawsze pierwsza umiała cały tekst i mówiła tak donośnym głosem, że zarówno   w Kameralnym jak i na dużej scenie w Polskim, słyszano ją w ostatnim rzędzie , czego o innych kolegach nie można było powiedzieć. Nie ma sensu zastanawiać się dziś czy była złą aktorką, czy dobrą. Aktora poznaje się po tym, czy udźwignie rolę. Nina każdą rolę była w stanie udźwignąć, ponieść i donieść, od pierwszego słowa do ukłonów. Miała własną, specyficzną siłę wyrazu, która jednym się podobała , innym nie, ale nie pozostawiała widza obojętnym… Urodziła się, żeby być gwiazdą i była nią- opowiada Laura Łącz.

Marian Łącz z Niną Andrycz

Garderoba nr 15

Nina Andrycz miała świadomość , że ze względu na stanowisko jej męża wielu miało przed nią respekt, a nawet bało się jej i… oczywiście korzystała z tego przywileju …. Wszyscy jej sprzyjali, kłaniali się z daleka. Zarzucano jej , że dzieki pozycji męża obsadzana była w rolach koronowanych głów, co zaspakaja jej rozbuchane ambicje. Plotkowano, że ustalała obsadę przedstawień, a o jej aktorstwie nie wypadało pisać źle, Niektórzy prosili ją o przysługi. Pomagała załatwiać różne deficytowe rzeczy ale tym, których lubiła. Nie przepadała za koleżankami , które pretendowały do głównych ról, miały jak ona silne charaktery.

Mama Laury Łącz była bez wątpienia wielką pięknością o mocnym głosie, świetnej dykcji, śpiewającą, tańczącą, ale nigdy nie walczyła o role, pozycję czy zaszczyty. Dlatego Andrycz chętnie się z nią zaprzyjaźniła a nawet jako jedyną dopuściła do swej garderoby nr 15, którą miała przywilej zajmować sama.- Mama twierdziła, że Nina w głębi duszy to dobry, serdeczny człowiek. Kiedy moja babcia zachorowała na raka, i już miała przerzuty, Nina Andrycz wykazała wielką empatię wobec mojej rozpaczającej mamy. Co tylko mogła załatwić na miejscu, załatwiała, pomagała. Potem, poprzez swoje rządowe koneksje sprawiła, że sprowadzono samolotem z Japonii, w przenośnej lodówce lekarstwo, które niestety już nie pomogło. Mama jednak do końca życia Ninie tego nie zapomniała, tym bardziej, że przecież o nic nie prosiła.

Mama Łaury Łącz, Halina Dunajska słynęła z urody.

Dygnitarska kuchnia OdQuchni…

Nina zapraszała moich rodziców na imieniny czy urodziny w Aleje Róż ( obie były spod znaku Skorpiona, nieraz żartowały z różnic i podobieństw swych charakterów. ). Pamiętam jak rodzice szykowali się do wyjścia, a po powrocie opowiadali jak było. Poza osobistościami ze świata polityki, gośćmi byli tylko moi rodzice i matka Niny, skromnie ubrana, cały wieczór siedząca na honorowym miejscu… Rodzice opowiadali jeszcze o czymś dziwnym. Na stole stały wina i koniak, ale gospodyni miała swoje trunki tylko dla siebie. Gosposia przynosiła je w koszyczku, a Nina stawiała go u swych stóp jak robiła to Kleopatra i sama je sobie serwowała ….. Może to był lepszy alkohol niż ten, który stawiano na stole, a może obawiała się, że ktoś ją otruje? Nie wiem… Premier też uczestniczył w tych wieczorach- wspomina gwiazda „Klanu”.

Cyrankiewicz miał nie tylko opinię playboya , słynął też z zamkniętych imprez organizowanych w ośrodkach rządowych. Premier był sybarytą i nawet przemawiając w sejmie popijał zachodni tonik , co w czasach PRL-u było wyrafinowanym luksusem. A kiedy podczas jednego z przyjęć w Łańsku zameldowano mu, że niebawem w ośrodku pojawi się Władysław Gomułka, zareagował natychmiast. Ze stołów zniknęły kawior, łosoś i francuski koniak, a pojawiły się kaszanka, ser i kawa zbożowa. Pierwszy sekretarz w przeciwieństwie do premiera nie znosił żadnego luksusu.

Poza protokołem…

Jozef Cyrankiewicz zwrócił uwagę na Ninę Andrycz podczas jakiegoś przedstawienia i przysłał jej bukiet róż z bilecikiem "J.C." Polecił swoim służbom zebrać o niej wszelkie informacje. Podobał się kobietom. Ubierał się szykownie , światowo, przy paniach prezentował nienaganne maniery. Pierwsze małżeństwo z Joanną Munkówną, siostrą późniejszego reżysera Andrzeja Munka zakończyło się rozwodem. Mówiło się o jego licznych romansach. Gdy poznał Andrycz , postanowił się ustatkować. -Józef zmusił mnie do małżeństwa. Proponowałam, że zostanę jego przyjaciółką. Powiedział: przyjaciółek to ja miałem dosyć w młodości, a teraz chcę żonę. Taką jak ty. To było bardzo ładne. Nawet mama powiedziała, że to przyzwoity człowiek. Uznałam, że jest godny tego, żeby mnie uwielbiać – wspominała diva. Gdy wyszła za mąż miała 32 lata.

Premierowa słynęła z elegancji

Świadkami na ślubie byli dyrektor Teatru Polskiego Arnold Szyfman i Władysław Gomułka. Pierwsze lata małżeństwa wydawały się szczęśliwe. Premier prawie codziennie słał do żony miłosne listy, a ona zawsze na nie odpowiadała. Ale gdy wspominał o dziecku, denerwowała się. Jeszcze przed ślubem zaznaczyła, że aktorka rodzi role, nie dzieci. Dwukrotna aborcja wbrew woli premiera oddaliła małżonków od siebie. Nina sprawiała też problemy specjalistom od protokołu dyplomatycznego. Przyjęła wprawdzie nazwisko męża (Nina Andrycz-Cyrankiewicz), ale w życiu zawodowym posługiwała się wyłącznie własnym. Nie chciała zrezygnować z pracy, unikała oficjalnych wizyt u boku męża, za granicę wyjeżdżała z nim wyłącznie, gdy obowiązki zawodowe jej na to pozwalały. Razem odwiedzili Chiny, Tajlandię, bywali w Moskwie . Podczas jednej z takich wizyt , pani premierowa niespodziewanie zrezygnowała z uroczystej kolacji na Kremlu i powróciła do Warszawy, aby wystąpić w teatrze. Wzbudziło to panikę wśród członków polskiej delegacji, jednak Stalin, który już wcześniej polubił Ninę i nawet ofiarował jej futro z norek , przyjął afront ze spokojem stwierdziwszy , że "ta kobieta musi lubić swoją pracę", co Cyrankiewicz skwapliwie potwierdził. W ósmym roku małżeństwa Nina przez przypadek znalazła w biurku męża notatnik, a w nim listę jego kochanek. Tego samego wieczoru zaproponowała mężowi rozwód, na który nie chciał się zgodzić. Przetrwali razem jeszcze 5 lat.

Nie kryła później, że ją również fascynowali inni mężczyźni jeszcze w czasie małżeństwa - Dziennikarze często pytali mnie, w jaki sposób udało mi się zgromadzić na koncie aż taką ilość koronowanych głów, i myśleli, że ja sama sugerowałam takie role, że tylko takie chciałam grać. A to nieprawda. Wszystkie moje królewskie role przynosiły teatrowi dochód, więc dostawałam następne do grania. Prywatnie nie grałam wielkiej damy, bo zawsze oddzielałam scenę od rzeczywistości, która w tamtych latach była bardzo uboga, wręcz tragiczna- mówiła. Inna sprawa, że jak mało która polska aktorka do takich ról się nadawała. Miała wspaniałą prezencję, wydawało się wręcz, że urodziła się w pobliżu tronu. Jeszcze przed wojną otrzymała tytuł królowej mody i elegancji, który wyjątkowo ceniła, albowiem warszawskie sklepy dawały jej na raty wszystko, czego zapragnęła. Prawda, ze w jej strojach Laura Łącz prezentuje się zjawiskowo!?

Aktorka w wyjątkowej sesji Macieja Goliszewskiego do ksiązki biograficznej o Ninie Andrycz-Cyrankiewicz Liliany Snieg Czaplewskiej

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu