Wróć

24 sierpnia 2020

Katarzyna Ucherska - Ukochanemu mężczyźnie codziennie piecze chleb….

Najmłodsza „Dziewczyna ze Lwowa” martwi się o swego narzeczonego, który jest lekarzem i w czasie epidemii jego praca nie jest bezpieczna. Ale kiedy on troszczy się o innych, ona znalazła sposób, żeby zatroszczyć się o niego.…

Jej mama jest lekarzem, więc Kasia Ucherska czyli Olya z serialu „Dziewczyny ze Lwowa” wie, jaki to trudny zawód. - Cieszę się , że jako społeczeństwo spojrzeliśmy z innej perspektywy na medyków. Mniej roszczeniowo i wrogo, a bardziej sprawiedliwie. Oni zawsze są na pierwszej linii frontu, nie tylko w trakcie trwania epidemii. I zawsze choroby będą miały przewagę. Od dzieciństwa widziałam mamę przy książkach, uczącą się do następnych specjalizacji, więc wiem ile poświęcenia wymaga ta profesja. Mam dla niej ogromny szacunek. I z tym respektem codziennie patrzę w błękitne oczy mojego doktorka- wyznaje . Ten „doktorek” to jej narzeczony, Michał, który podobnie jak ona pochodzi z Nowego Sącza.

Rzadko mają czas wychodzić gdzieś razem, ale na Charytatywnym Balu Fundacji "Kochaj życie" bawili się fantastycznie. Fot. M.Iwanicka

-Znamy się od zawsze, bo nasze mamy się znały, jak byłam maluchem . Michał jest starszy o sześć lat, więc w czasach rozkosznej młodości to była duża różnica wieku. Ostatecznie nasze drogi zeszły się w Sączu, w okolicach Sylwestra 2015 roku, kiedy Michał kończył medycynę, a ja studiowałam w Akademii Teatralnej. A potem go sobie „sprowadziłam” do Warszawy -śmieje się Katarzyna. A tak na serio, dopiero kiedy z nią zamieszkał, poczuła się w stolicy dobrze. Rodzinny dom w Nowym Sączu zawsze był jej bezpiecznym azylem, a rodzice we wszystkim dawali ogromne wsparcie. Choć mama jest lekarzem a tata finansistą, oboje mają artystyczne dusze, więc wrażliwość Kasia odziedziczyła po nich. O aktorstwie marzyła od dziecka, odkąd w wieku 10 lat zagrała Hamleta przed całą szkołą…W Krakowie nie przyjęli jej, dlatego wybrała Warszawę , bardzo oddaloną od rodzinnego domu. Długo nie mogła zaaklimatyzować się w nowym miejscu. -Tęskniłam za rodziną. W ogóle nie chciałam się integrować z nikim i przez pierwsze pół roku byłam na studiach outsiderem. Ludzie się ze mnie śmiali, nikt nawet nie wiedział, jak mam na imię. Nie pokazywałam się nigdzie, tylko wydzwaniałam do mamy, żeby po mnie przyjechali. Było ciężko, gdy zostałam sama setki kilometrów od tych, którzy są dla mnie całym życiem, i musiałam wydorośleć - zwierza się. Przy Michale przestała czuć się samotna. Lubią razem oglądać seriale, czytać książki, podróżować, uprawiać sporty, dbać o kondycję. Ale też każde z nich ma swoją przestrzeń. -Jesteśmy na tyle dojrzałym związkiem, że nie musimy bez przerwy sobie towarzyszyć. On jest pragmatykiem i twardo stąpa po ziemi, a ja chodzę z głową w chmurach. Michał swój zawód wykonuje z pasją, ale lubi i docenia sztukę. Daje mi oparcie, wylewa kubeł zimnej wody, kiedy trzeba, przypomina swoją postawą, że są większe kłopoty na świecie niż to, czy sukienka w której mi każą grać- oddaje charakter mojej postaci w sposób mnie zadowalający –wyznaje aktorka z uśmiechem. Dodaje, że rzadko się kłócą, bo ukochany łagodzi wszelkie konflikty i temperuje jej zaborczy charakter, którego sama nie potrafi ujarzmić. Ostatnio jednak trochę złagodniała, bo wie, w jakim stresie pracuje jej ukochany i martwi się o niego. Rezydenturę odbywa w Centrum Onkologii w Warszawie . Każdego dnia ją uspokaja, że nic się złego u nich na oddziale nie dzieje, dmuchają na zimne i wykonują dużo testów. Specyfika miejsca nie pozwala na żadne błędy i niedopatrzenia w zachowaniu środków bezpieczeństwa i póki co, na szczęście wszystko jest w porządku.

Ich wielką miłość widać na każdym kroku. Fot.M.Iwanicka

Choć ruszyły próby do nowego spektaklu w jej macierzystym Teatrze Ateneum, ma teraz jak inni artyści więcej wolnego czasu, który z przyjemnością poświęca swemu związkowi. -Dbam o naszą opiekę zdrowotną, piekąc świeżutkie pieczywo, gotując zdrowe, pożywne obiady i pakując je doktorowi w ramach home-diet-box do pracy. Chociaż tyle mogę zrobić, ale robię to z pełnym zaangażowaniem, wkładając w tę pracę serce, miłość, odporność, dlatego moje dania mają dużo więcej kalorii- śmieje się.

"Dziewczyny ze Lwowa"przyniosły jej ogromną popularność. Na zdj. z Anną Gorajską i Magdaleną Wróbel

Bardzo tęskni za sceną, akurat przygotowywała się do nowej premiery, gdy nastała narodowa kwarantanna. Nie wiadomo co będzie ze spektaklami jesienią. Dzięki „Dziewczynom ze Lwowa” stała się bardzo popularna, ale jej największą miłością jest teatr.W Ateneum dostała etat zaraz po ukończeniu studiów i może doskonalić warsztat grając z największymi. Główna rola w spektaklu „Edukacja Rity” w parze z Piotrem Fronczewskim przyniosła jej wielkie uznanie, ale cieszy się, że mogła też sprawdzić się przed kamerą. Na małym ekranie debiutowała w „Klanie”, u boku Daniela Olbrychskiego. Ma za sobą epizody w serialu „M jak miłość”, „Na dobre i na złe” i w „Ojcu Mateuszu”. - To nie rodzaj pracy jest chałturą, tylko stosunek do niej. Dla mnie każda rola jest nowym twórczym wyzwaniem, kolejnym doświadczeniem i dziękuję losowi za wszystkie okazje – wyznaje.

" Edukacja Rity" w teatrze Atenum u boku Piotra Fronczewskiego przyniosła jej wielkie uznanie i satysfakcję.

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu