Wróć

14 lipca 2021

Joanna Kurowska - Je i chudnie. Jak to się robi?

Była senna, choć przesypiała zalecaną ilość godzin. Uprawiała sporty,ograniczała słodycze i stosowała różne diety. Ale nie mogła schudnąć, czuła się opuchnięta i ciągle zmęczona.Teraz je ile chce i chudnie. A przede wszystkim czuje się zdrowa!

Nie wyobraża sobie życia bez pływania,codziennie jeździ co najmniej dwie godziny na rowerze albo przemierza długie trasy z kijkami, o spacerach z psem nie wspominając. Od lat stosuje różne diety, by z mozołem pozbyć się kilku kilogramów. Niestety bez większych efektów.- Czułam się opuchnięta i stale zmęczona. Zrzucałam to na karb pracy, na niewłaściwe odżywianie się w trasach, bo dużo jeżdżę ze spektaklami. Jednak w pandmii nie graliśmy i miałam dużo czasu, by zadbać o siebie. Mieszkam w lesie, gdzie mam świetne warunki do sportowych aktywności, więc korzystałam z tego. Przygotowywałam sobie zdrowe, niskokaloryczne posiłki, a jednak waga stała jak zaklęta, a ja mimo długich przestojów w pracy, wcale nie czułam się wypoczęta - zwierza się Joanna Kurowska.Teraz nagle wszystko się zmieniło. Bez wysiłku w krótkim czasie schudła pięć kilogramów, a co najważniejsze czuje się dużo lepiej i jest pełna energii! Jaki znalazła na to sposób?

Bez wysiłku schudła już pięć kilogramów.

Jak zwykle zdecydował przypadek. Po śmierci rodziców i siostry- nie przestała odwiedzać rodzinnych stron.Choć z rodziny została jej tylko kuzynka,aktorka ma tutaj mnóstwo przyjaciół jeszcze ze szkolnych czasów, z którymi utrzymuje aktywny kontakt. A jak już jest w Rumii, obowiązkowo odwiedza urocze Mechelinki nad Zatoką Pucką, gdzie po świeże ryby przyjeżdżały z siostrą na rowerach.- To były marne rowery,ale wtedy nikt się nie przejmował, że coś jest niemarkowe. To miało jechać i tyle. A jak się dojechało, a potem przyjechało to można było pójść w nagrodę do pani Parchimowej na lody. Moim największym marzeniem było wtedy być panią Parchimową, żebym mogła zjeść tyle lodów, ile zechcę, bo za tę jazdę do Mechelinek przysługiwały żałosne dwie gałki - wspomina z sentymentem.

Joanna Kurowska najlepiej odpoczywa na swoich Kaszubach.

Dziś jazda samochodem zajmuje jej kwadrans. - To stara wieś kaszubska w bezpośrednim sąsiedztwie rezerwatu przyrody "Mechelińskie Łąki". Może nie tak modna jak inne ośrodki po drugiej stronie zatoki na Półwyspie Helskim, ale to właśnie jej wielka zaleta, bo nie ma dzikich tłumów, a atrakcji wiele. I wszędzie blisko. Do Rewy to tylko dłuższy spacer, a świeże ryby z codziennych połowów nigdzie w Polsce tak nie smakują - opowiada aktorka. Powrót do rodzinnego domu, który już nie tętni życiem jak dawniej, jest dla gwiazdy serialu “O mnie się nie martw” trudny, dlatego chcąc przedłużyć sobie pobyt nad morzem, wykupiła nocleg w uroczym pensjonacie Folwark Nadmorska Ostoja i od tej chwili zmieniło się jej życie.

Odkąd przypadkiem trafiła w Mechelinkach do Folwarku Ostoja, zmieniło się jej życie.

Tu kameralnie, w rodzinnej atmosferze aktorka zadbała o zdrowie

Właścicielka pensjonatu i znajdującej się w obiekcie kliniki Berkano Med, Beata Sumowska – to specjalistka od badania nietolerancji pokarmowych. - Pomyślałam, że skoro już tu jestem, zrobię sobie taki test. I okazało się, że mam alergię nie tylko na gluten, o czym nie miałam pojęcia, ale na wiele innych pokarmów, nawet warzyw. Nigdy nie pomyślałabym, że szkodzi mi kapusta, którą uwielbiam! Szczerze mówiąc, zawsze byłam sceptyczna wobec tak radykalnych pomysłów, żeby jeść tylko okresloną grupę produktów, a z innych rezygnować, a powszechną dziś rezygnację z glutenu uważałam za zabawną modę. Ale pomyślałam, że co mi szkodzi spróbować przez kilka dni. Odstawiłam dosłownie wszystko co Beata Sumowska zabroniła mi jeść i w ciągu tygodnia poczułam się jakby ktoś wyrzucił wielki kamień z mojego organizmu! A skoro poczułam się lepiej,postanowiłam trzymać się obranego kursu, co wcale nie jest takie łatwe. Zrezygnowanie z wielu ulubionych dań, wymaga ogromnej samodyscypliny. Nieraz mam ochotę się złamać, ale na razie trzymam się mocno. A waga sama spada- cieszy się aktorka.

Beata Witkowska - Sumowska, toksykolog,właścicielka Kliniki Berkano Med, znajdującej się w Nadmorskiej Ostoi, rozpisała aktorce cały harmonogram żywienia.

Joanna Kurowska dodaje, że jak już organizm przyzwyczai się do określonego reżimu, to ochota na niedozwolone produkty zmniejsza się.Tym bardziej ,że w okresie letnim, gdy wybór warzyw i owoców jest bogaty, można naprawdę przyrządzać sobie znakomite dania. - Jeśli nie mogę jeść kapusty i papryki, to trudno, nie zjem. Jest tyle innych fantastycznych warzyw! A szklanka świeżo wyciśniętego soku zastąpi ochotę na ciastko. Mogę jeść ryby, owoce morza, które uwielbiam, a chleb bezglutenowy jest również smaczny i można go już dzisiaj bez trudu prawie wszędzie kupić. Teraz, kiedy Zosia dorosła, poszła na studia i ma swoje życie, ja postanowiłam więcej czasu poświęcać sobie. Na wypoczynek zawsze starałam się znaleźć czas, ale nie jestem z tych co z byle czym biegają do lekarza. A jednak o zdrowie i dobre samopoczucie też trzeba odpowiednio zadbać. Nic samo nie przychodzi. Mam nadzieję, że wystarczy mi silnej woli, by te postanowienia utrzymały się w moim życiu już na zawsze. - wyznaje aktorka.

> Na szczęście ulubione krewetki aktorki mogły zostac w jej jadłospisie.

Zielone smoothie to wspaniały antyoksydant i bomba witaminowa.

Sezon na świeże warzywa i owoce daje mnóstwo możliwości komponowania urozmaiconego menu.

Joanna Kurowska lubi wyjechać w jakieś egzotyczne miejsce, ale nigdzie nie wypoczywa tak dobrze, jak nad polskim morzem, a najlepiej na swoich Kaszubach.- Jod mi służy, ludzie mi służą,flądra smażona na oleju nie szkodzi, belona w occie nie straszy, ceny nie straszą, bo to nie Jurata przecież. Z tych Mechelinek wszędzie blisko. Do Gdyni, na Półwysep, do przyjaciół z mojego dzieciństwa, i do mnie samej mi blisko. Kocham Kaszuby i już, a teraz jeszcze kocham panią Beatkę i jej Nadmorską Ostoję - zdradza . Na pewno będzie tu wracać tak często jak to będzie możliwe.

Kameralnie, z dala od zgiełku modnych kurortów.

Kto chce, może przyjechać tutaj na wczasy zdrowotne i poddać się rehabilitacji, także pocovidowej, kuracjom odchudzającym, oczyszczającym, terapiom osoczem bogatopłytkowym, zrobić badania na nietolerancje pokarmowe. A przy tym wypocząć w rodzinnej atmosferze, w zaadaptowanych wnętrzach dworku z 1931 roku i smacznie zjeść. - Oni sami tu pieką chleb, robią twarogi i przygotowują wędliny we własnej wędzarni. W życiu nie piłam tak dobrej maślanki! To miejsce totalnego slow...dla tych co żyją za szybko,decydują szybko, jedzą w pośpiechu, świtem zaczynają intensywny dzień, a kończą późnym wieczorem. Przyjeżdżasz tu i robisz STOP - zachwyca się pani Joanna.

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu