Wróć

28 listopada 2021

Joanna i Sławomir Wolniakowie: Pomagają żyć bez strachu w czasach Covid -19 .

Po szczepieniach miało być lepiej, ale nie jest. Boimy się normalnie funkcjonować, spotykać z rodziną i przyjaciółmi. Zewsząd bombardują nas złe wiadomości. Alienacja i strach też zabijają albo doprowadzają do obłędu. Psychiatrzy są oblegani jak nigdy dotąd. Warto w tym trudnym czasie pielęgnować swoje pasje. Tak jak państwo Wolniakowie, którzy lubią pomagać i dlatego spełniają się w swoim zawodzie.

Jak radzić sobie ze stresem w dobie tak licznych negatywnych bodźców i zachorowań? - Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że lęk oraz stres mają wpływ na spadek naszej odporności, a właśnie jej bardzo nam dziś potrzeba. Z kolei źródłem lęku dla wielu osób są informacje dotyczące pandemii, przebiegu samej choroby oraz zagrożeniach z nią związanych. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, natomiast możemy zrobić jedno – ograniczyć wpływ informacji, które mogą potęgować nasz niepokój. – mówi dr n. med. Sławomir Wolniak, specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Wolmed w Dubiu k. Bełchatowa. Cenną radą jest filtrowanie docierających do nas informacji,które budzą niepokój. - Dobrym sposobem jest ograniczenie zapoznawania się z bieżącymi informacjami do jednego razu dziennie. W taki sposób będziemy w stanie skupiać nasze myśli także na czym innym, nie tylko na zagrożeniu związanym z pandemią. Ważne, by z rozwagą, spokojem i powagą podchodzić do obecnej sytuacji oraz we własnym zakresie starać się zadbać o zdrowie fizyczne i psychiczne- dodaje lekarz psychiatra, Joanna Wolniak. Małżonkowie wykonując ten sam zawód nigdy się ze sobą nie nudzą.

Dla swoich pacjentów doktor Wolniak oprócz recept ma zawsze uśmiech.

Wspólna zawodowa pasja sprawia, że nie tylko mogą wymieniać się doświadczeniami, ale też sa dla siebie wyrozumiali, gdy poświęcają czas swoim pacjentom,choć na przykład powinni już być w domu. Różne są przypadki a pacjent z depresją albo wychodzący z uzależnienia, potrzebuje nieraz nagłej pomocy i nie może czekać. - Poznaliśmy się u koleżanki. Oboje studiowaliśmy medycynę na Akademii Medycznej w Łodzi, ale na różnych rocznikach. Mieliśmy wspólnych znajomych. Od razu mi się spodobała, więc zapytałem, czy da mi telefon do siebie. Powiedziała, że wynajmuje mieszkanie u starszej pani, a tam nie ma telefonu. Dała mi natomiast adres. Kilka dni później byłem w okolicy i wstąpiłem do niej. Otworzyła mi staruszka i powiedziała, że Asi akurat nie ma w domu. Pożegnałem się i chciałem już odejść, a wtedy właścicielka mieszkania zapytała: „Nie chce pan numeru telefonu?” Oczywiście, że chciałem... - wspomina dr Wolniak. Lekarzem chciał być odkąd skończył 15 lat.- Gdy chodziłem do szkoły, pojechałem z mamą do poradni psychologiczno-pedagogicznej, by sprawdzić moje predyspozycje do przyszłego zawodu. Wniosek poradni? Chirurgiem to ja będę średnim, ale psychiatrą – bardzo dobrym. Po tym wybór specjalizacji stał się dla mnie oczywisty. Ma poczucie, że od młodych lat otacza go dobra energia. To przejawia się w szczęściu – do zdanych egzaminów, wygranej w konkursie, poznaniu interesujących ludzi.

> Państwo Wolniakowie często biorą udział w przedsięwzięciach charytatywnych.

Ostatnie dwa tygodnie przed maturą chorowałem. Myślałem, że nie zdam. Nie zdążyłem opracować przykładowych pytań maturalnych z języka niemieckiego. Jedna z koleżanek wszystkie miała opracowane, wzięła je ze sobą. Przed samym egzaminem zdążyłem przeczytać tylko jeden: „Wypoczynek w górach i nad morzem”. Wchodzę na maturę jak na ścięcie – losuję temat i otwieram oczy szeroko ze zdumienia, czytam... a tu „Wypoczynek w górach i nad morzem”. Oczywiście zdałem. Przed egzaminem z wiedzy o społeczeństwie wszyscy moi koledzy stawiali na partie polityczne i wykuwali temat „na blachę”. Ja, średnio przygotowany, spaceruję korytarzem i przed salą historyczną czytam w specjalnej gablocie gazetkę ścienną na temat: ”Kształtowanie się demokracji ludowej w Chinach i na Bliskim Wschodzie”. Nietrudno zgadnąć, jaki temat przyszło mi później pisać... Dostałem piątkę! Takie miałem szczęście - opowiada. Ale dalsze sukcesy wymagały wiele lat kształcenia i ciężkiej pracy. Po studiach medycznych,pierwszym i drugim stopniu specjalizacji w psychiatrii zdobył odpowiednie uprawnienia i został biegłym sądowym w zakresie psychiatrii i terapii uzależnień, którym jest już od 20 lat. Ukończył też studia na Akademii Leona Koźmińskiego Master of Business Administration (MBA) dla kadry medycznej. I rozpoczął pisanie doktoratu na Akademii Medycznej na Wydziale Sądowo-Lekarskim, także zakończony sukcesem. - Równolegle z edukacją przebiegała moja zawodowa praca – wybudowaliśmy i otworzyliśmy z żoną Klinikę Psychiatryczną i Terapii Uzależnień Wolmed w Dubiu, jednocześnie pracowałem w kilku gabinetach. Byłem pierwszym prezesem Fundacji „Rozwój – Lepsza Przyszłość”, powstałej przy klinice, a pomagającej osobom chorym psychicznie. Od 10 lat jestem wiceprezesem Regionalnej Izby Gospodarczej w Bełchatowie, zostałem też wybrany do Rady Społecznej Szpitala w Bełchatowie. -opowiada. Wybudowanie własnego szpitala było największym marzeniem doktora. Ale i ta historia ma swój początek.- Studencką praktykę odbywałem w jednej z państwowych placówek psychiatrycznych. Napatrzyłem się na tragiczne warunki, w jakich pacjentom przyszło wracać do zdrowia. I wtedy narodziło się marzenie o stworzeniu miejsca, w którym godność chorych byłaby zachowana. Na murach starej szkoły w Dubiu zbudowaliśmy nieduży szpital, później znacznie go rozbudowaliśmy.

Prywatna klinika w Dubiu koło Bełchatowa jest spełnieniem marzeń Sławomira Wolniaka.

A prywatnie? Szczęśliwy mąż i tata dwójki wspaniałych dzieci. W wolnym czasie chętnie poluje, jeździ na motocyklu. - Kocham wieś, przez jakiś czas mieszkaliśmy na wsi, ale ze względów praktycznych, gdy dzieci poszły do szkoły, przeprowadziliśmy się do Bełchatowa. Ale na wieś wracamy w każdej wolnej chwili. Uwielbiam podróżować, chętnie uczę się języków obcych – angielskiego, niemieckiego i hiszpańskiego. Oczywiście, jeśli tylko mam czas, ale z tym bywa już trochę gorzej....- wyznaje. I trudno się dziwić biorąc pod uwagę szczególnie to, co dzieje się obecnie na świecie. Coraz częściej u wielu ludzi występują zaburzenia nastroju, objawiające się smutkiem, brakiem radości i brakiem występowania pozytywnych uczuć, a także ogólnym poczuciem lęku. Drażliwy nastrój może utrzymywać się przez większą część dnia. Mogą też wystąpić zaburzenia rytmu snu (senność w dzień, bezsenność w nocy), utrata apetytu oraz bóle pleców, karku, czy głowy. - Objawy te, jeśli utrzymują się co najmniej przez dwa tygodnie, mogą już świadczyć o depresji. Jednak bez względu na to, jak długo trwają i czy występują wszystkie, czy tylko część z nich, nie powinny zakłócać naszego funkcjonowania. Psychicznego dyskomfortu, zmęczenia oraz obciążenia nie należy się wstydzić – wskazany jest kontakt z lekarzem psychiatrą. Mimo dużych ograniczeń specjaliści udzielają teleporad medycznych, lekarz może także wystawić e-receptę chociażby na łagodne leki uspokajające, gdy taka potrzeba okaże się nieunikniona- podkreśla ordynator Wolmedu.

Państwo Wolniakowie zalecają pacjentom dbanie o odpoczynek,ale sami też starają się stosować do tych zaleceń.

Doktor Joanna Wolniak kładzie duzy nacisk na wzmacnianie ogólnej odporności. - Pomoże nam dbałość o ciało, które odpłaci większym spokojem ducha i równowagą psychiczną. Poza dbaniem o higienę pamiętajmy też o co najmniej 8-godzinnym śnie, regularnych i zdrowych posiłkach. Osoby nie objęte kwarantanną powinny spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu, a także regularnie ćwiczyć. Wystarczy łagodnie rozciąganie, ćwiczenie oddechów, które ma relaksujący wpływ na nasz organizm. Ważne jest też, by unikać alkoholu oraz substancji psychoaktywnych. Alkohol obniża odporność, wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości, zwłaszcza na drugi dzień, kiedy nasz nastrój może ulec pogorszeniu. Podejmujmy się aktywności, które sprawiają nam przyjemność i nas rozluźniają - zachęca.

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu