Wróć

6 kwietnia 2021

Zygmunt Malanowicz i Małgorzata Potocka - Miłość jak w rosyjskim romansie

We wpisie na facebooku podkreśliła, że to "dziwne święta", gdy rodzina rozsypana jest po świecie, i z powodu śmiercionośnego wirusa nie może zasiąść razem przy wielkanocnym stole. W tej sytuacji postanowiła spędzić je na sportowo. W drugi dzień świąt dotarły do niej dwie smutne wiadomości: o śmierci Krzysztofa Krawczyka i Zygmunta Malanowicza. Ten drugi był szczególnie bliski jej sercu.

Spędzili ze sobą dwa lata pełne emocji. Gdy się rozstali, on nie chciał jej wybaczyć, że go rzuciła, ona nie mogła zapomnieć, że ją ranił. Najlepszym lekarstwem dla obojga okazał się czas, który pozwolił im zaprzyjaźnić się na nowo. Śmierć Zygmunta Malanowicza zaskoczyła fanów i przyjaciół. Miał 83 lata, ale był w świetnej formie, do końca aktywny zawodowo. W stołecznym Nowym Teatrze przygotowywał się właśnie do kolejnej roli. "Żegnaj wspaniały Zygmuncie. W sercu wielki smutek."- napisała Małgorzata Potocka na swoim profilu i zamieściła dwa zdjęcia. Jedno z filmu "Jarosław Dąbrowski" , gdzie grali małżeństwo i drugie prywatne, z którego bije szczęście.

Wakacje w Bogusławicach. Zakochani dzielili wspólne pasje.Jedną z nich była jazda konna.

Dla Małgorzaty Potockiej już dawno zakończył się ten etap, ale wspomnienia znów odżyły. Bo młodość i pierwsze miłosne uniesienia pozostają z nami na zawsze. Poznali się na planie „Hubala”, ale wtedy ona była dla niego zbyt smarkata, by chciał zwrócić na nią uwagę. Zygmunt Malanowicz po sukcesie „Noża w wodzie”, w którym to filmie obok Leona Niemczyka zagrał główną rolę- był wówczas gwiazdą pierwszej wielkości. Jednak i ona, choć młodsza od niego o 15 lat, miała już na swoim koncie zauważalną rolę w filmie Wajdy „Wszystko na sprzedaż”. Dwa lata później w 1975 roku, podczas kręcenia filmu „Jarosław Dąbrowski" -sytuacja diametralnie się zmieniła. Zygmunt Malanowicz grał tytułową postać, Małgorzata Potocka jego żonę, Pelagię. Wszyscy aktorzy biorący udział w tym obrazie wspominali te osiem miesięcy -bo tyle trwały zdjęcia w Leningradzie- jako cudowne życie w bajce. Leningrad, zwany "Wenecją wschodu", jego białe noce, wspaniałe zabytki, romantyczne spacery nad Newą i lejący się strumieniami szampan - mógł być scenerią dla niejednego melodramatu.

On grał Jarosława Dąbrowskiego, ona jego żonę Pelagię.Miłość z planu przeniosła się na życie.

Ekipa zawsze razem. Rano na śniadaniu, w dzień na planie, wieczorami przy wspólnym biesiadowaniu. Zygmunt Malanowicz wyróżniał się z tłumu nie tylko swą wyjątkową urodą. Niewiele mówił, patrzył tylko melancholijnie spod czarnych brwi i uśmiechał się tajemniczo. W ogóle rozsiewał wokół siebie aurę tajemniczości, przez którą kobiety pragnęły się przedostać wprost do jego duszy. A kiedy brał do ręki gitarę i zaczynał śpiewać rosyjskie romanse,nie musiał już więcej robić nic, by rozpalić do reszty ich serca. Choć Małgorzata wcześniej poznała go na planie „Hubala”, dopiero tutaj, w Leningradzie, mając za sprzymierzeńca czas i możliwość bliskiego, wspólnego przebywania- ujrzała go w innym świetle. Przystojny, utalentowany „mężczyzna z tajemnicą”, nie mógł pozostawić jej wobec siebie obojętną. On podziwiał jej elokwencję, poczucie humoru, ciętą ripostę. Zachwycała go coraz bardziej, aż w końcu nie wiadomo kiedy – zakochał się w niej na zabój. Wcześniej zdążył się już dwa razy rozwieść i miał nadzieję, że ta piekielnie inteligentna, szalona, choć z poukładaną głową dziewczyna z dobrego domu- pomoże mu się ustatkować.Po latach przyznał, że w Małgorzacie pociągała go jej otwartość na świat, ciekawość życia oraz szczerość. "Czuło się światło, które na nas oddziaływało" -wyznał. Jej serce również biło coraz mocniej, mimo że rozsądek nakazywał trzymać się od niego z daleka nie tylko dlatego, że był sporo starszy. Malanowicz słynął ze swego trudnego charakteru, w dodatku nie było tajemnicą, że nie wylewał za kołnierz. Ale na rozważania o tym było już za późno, bo patrzyła na niego sercem, odrzucając wszystko, co podpowiadał rozum. Wierzyła w potęgę miłości i w to, że razem pokonają wszystkie przeszkody.

Wspomnienia z młodości pozostają w nas na zawsze...

Nie myślała więc o różnicy wieku, o tym, że dopiero co dostała się do łódzkiej „filmówki” i planowała cieszyć się beztroskim, studenckim życiem. A na pewno nie zamierzała wieść statecznego życia „żony” u boku kogokolwiek. Ale w Leningradzie wszystko odbywało się jakby w innym wymiarze. Było trochę nierealne, egzotyczne i ciekawe. Rzeczywistość mieszała się z filmową fikcją, praca z zabawą, nie było problemów, a ludzie nie mieli wad. Nic dziwnego, że Amor miał idealne warunki, by celnie trafiać swymi strzałami na podatny grunt. Miłość z ekranu przeniosła się na życie -Małgorzata Potocka i Zygmunt Malanowicz po kilkumiesięcznym pobycie w Leningradzie do Polski wrócili jako zakochana para. Zamieszkali razem w łódzkim mieszkaniu Małgorzaty i próbowali odnaleźć się we wspólnym, codziennym życiu. Ale to okazało się trudniejsze niż to filmowe. Małgorzata rzuciła się w obowiązki studentki i teraz nauka była dla niej najważniejsza. Zajęcia na uczelni, nieraz przeciągające się do nocy, okazały się dla niej nadzwyczaj fascynujące. Zachwycały ją nowe przyjaźnie, interesujące dyskusje czasem w klubach, a czasem na „domówkach”. Zygmunt odstawał od jej towarzystwa nie tylko z powodu różnicy wieku, ale też z powodu charakteru. Był typem samotnika. Ona zawsze była duszą towarzystwa, pochłaniały ją twórcze rozmowy o sztuce i życiu. I tak pozostało do dziś.

Nie zmieniła się, uwielbia coraz nowsze wyzwania. Obecnie jest dyrektorem Teatru Powszechnego w Radomiu.

Z czasem różnice niewidoczne na wyjeździe, w szarej codzienności wydawały się nie do pokonania. Coraz bardziej się od siebie oddalali…. Jeszcze razem mieszkali, gdy Małgorzata spotkała Józka Robakowskiego, wszechstronnego artystę, historyka sztuki, operatora filmowego i wybitnego fotografika. Zrozumiała, że właśnie takiego mężczyzny, podobnego nieco do swego ojca, wybitnego scenografa, Ryszarda Potockiego szukała. Ponieważ Zygmunt nie chciał rozstania, bez zastanowienia wyprowadziła się z własnego mieszkania… Zygmunt Malanowicz wiedział, że nie był w tym związku bez winy, jednak długo nie chciał się do tego przyznać i wybaczyć Małgorzacie odejścia.

Zygmunt Malanowicz był do samego końca w dobrej formie, aktywny zawodowo .

Ona tymczasem żyła już w innym świecie, takim, który ją zawsze pociągał. To Józef Robakowski okazał się tak naprawdę jej pierwszą, wielką miłością. Razem założyli Galerię Wymiany, która stała się jednym z kluczowych miejsc artystycznej alternatywy. Do dziś znajduje się tam jeszcze do niedawna jedyne w Polsce archiwum sztuki wideo i filmu eksperymentalnego. - Poznałam go w szkole filmowej, wykładał fotografię. Był najfajniejszym facetem na uczelni, wspaniały artysta, intelektualista, miał wiedzę i czar. Do tego wielkie chłopisko i świetny tancerz. Jedyny mężczyzna, z którym mogłam być. W 1978 roku urodziła się nasza córka Matylda i potem wzięliśmy ślub. Jechałam do niego tramwajem ubrana w czarną suknię. Obok, małym fiatem, jechał Józek. Byliśmy szczęśliwą rodziną -wspominała aktorka. To szczęście nie było im jednak dane na zawsze, ale to już inna historia….

Życie przyniosło Małgorzacie jeszcze dwie inne wielkie miłości. Z Józefem Robakowskim ma córkę Matyldę( od lewej) a z Grzegorzem Ciechowskim Weronikę.

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu