Teledysk do singla "Zick Zack" kultowego aczkolwiek dość kontrowersyjnego, światowej sławy zespołu rockowego Rammstein, został nakręcony w Polsce , w Teatrze Sabat, a także w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach i ma już ponad 15 milionów wyświetleń! Małgorzata Potocka nigdy nie słuchała muzyki takiego nurtu, jednak jest dumna, że spośród wielu teatrów rewiowych w Europie, to właśnie jej teatr został wybrany przez sztab profesjonalistów zatrudnionych do realizacji teledysku zespołu porównywanego do Rolling Stonesów, cieszącego się ogromną popularnością na całym świecie.
Zespół Rammstein podczas nagrywania najnowszego teledysku w Teatrze Sabat.
- Nie jest tajemnicą, że szukano odpowiedniego miejsca przede wszystkim w Paryżu, który jest stolicą rewii, a jednak to moje piękne tancerki i projektowane przeze mnie kostiumy zachwyciły producentów videoclipu najbardziej ze wszystkich liczących się teatrów. Jestem szczęśliwa, bo moja wieloletnia praca nie poszła na marne i została wysoko oceniona przez ludzi, którzy mają najwyższe kwalifikacje i wymagania. To jest wielki sukces, którego mi nikt nie odbierze! - mówi z dumą Małgorzata Potocka. Realizacja teledysku była owiana tajemnicą aż do momentu jego premiery. - Ekipa Rammsteinu nie miała specjalnych wymagań. Artyści byli doskonale zorganizowani,profesjonalni. Na wszystko był przeznaczony odpowiedni czas, w którym trzeba było się zmieścić, więc była to bardzo intensywna praca, do której akurat mój zespół jest przyzwyczajony, bo ja nie należę do pobłażliwych szefowych i tez wyciskam z tancerek ostatnie poty. Nie wolno nam było mówić o tym, co się u nas działo, dopóki nie dostaliśmy na to oficjalnej zgody od zespołu. Oczywiście podczas nagrań nie wolno było mieć przy sobie aparatów fotograficznych i telefonów. Zdjęcia mogli robić wyłącznie zatrudnieni przez zespół fachowcy, wszystkimi fotosami dysponuje i zarządza Rammstein- opowiada Małgorzata Potocka.
Małgorzata Potocka nie wyobraża sobie życia bez sceny.
Wydawało się, że po operacji serca artystka zwolni tempo i będzie starała się bardziej dbać o swoje zdrowie. A nocne spektakle, wielogodzinne próby, problemy związane z utrzymaniem teatru, który w przeciwieństwie do innych teatrów niespecjalnie może liczyć na państwowe dotacje, a jedynie na wsparcie wiernych Sponsorów, takich jak na przykład GRODNO.S.A.- z całą pewnością trudno nazwać oszczędzającym trybem życia, jaki lekarze zalecają właścicielce Sabatu. Jednak ona twierdzi, że właśnie jej praca, która jest jej największą pasją trzyma ją w ryzach i w zdrowiu i dlatego nawet nie myśli o emeryturze.- Dopiero wtedy bym umarła z tęsknoty za sceną. Nawet jeśli są dni kiedy gorzej się czuję, gdy wchodzę do teatru, jego atmosfera od razu mnie uzdrawia. A kiedy podnosi się kurtyna i widzę radość publiczności, już nie czuję ani zmęczenia ani żadnych dolegliwości. Odczuwam to wszystko w dni wolne od spektakli - śmieje się pani Małgorzata.
W swoim teatrze artystka spędza większość czasu.
Teraz myśli już o następnej, majowej premierze, a niesiona sukcesem związanym zw współpracą z Rammsteinem ma jeszcze wiele pomysłów i planów. - Otrzymaliśmy propozycję tournée po Niemczech, mam nadzieję, że do niego dojdzie. To byłby powrót do moich początków, kiedy dużo wyjeżdżałam z moim baletem na zagraniczne występy. Po porwaniu przez palestyńskich terrorystów statku Achille Lauro, którym płynęliśmy z Sabatem i Wojtkiem Gąssowskim, nie chciałam już nigdzie wyjeżdżać, dlatego założyłam teatr w kraju. Ale minęło już wiele lat, a doświadczenie z Rammsteinem pokazało mi, że mój teatr, moje tancerki, moja choreografia, piękne stroje, które sama projektuję i wydaję na nie majątek, są na światowym poziomie, i jeśli świat chce nas oglądać, to czemu nie? Nowe wyzwania zawsze mnie uskrzydlają- zapewnia Małgorzata Potocka.