To miały być szczególne święta. Radosne, pełne miłości, zwieńczone małżeńską przysięgą. Jacek i Agnieszka Kopczyńscy, przekonali się, jak nigdy dotąd,że w życiu nie wszystko da się zaplanować. Zakochani, tak, jak pragnęli, przypieczętowali swą miłość w warszawskim Pałacu Ślubów w piątek 12 grudnia.
Ślub w Pałacu Ślubów był spełnieniem ich wspólnych marzeń.
Rok temu, w grudniu, zamieszkali razem, dlatego bardzo chcieli właśnie w tę rocznicę, jeszcze przed świętami zalegalizować swój związek. Pragnęli to Boże Narodzenie spędzić już jako mąż i żona, i to się im udało. Panna Młoda wyglądała pięknie w wyszywanej perłami sukni przygotowanej w pracowni Doroty Goldpoint. Przebierała się trzy razy, również w sukienki tej projektantki.
Państwo młodzi ze świadkami Joanną Kurowską i Łukaszem Nowickim oraz projektantką Dorotą Goldpoint
Niestety,ich szczęście zakłóciła wiadomość, która nadeszła dzień później: tata aktora odszedł na zawsze. Jacek Kopczyński bardzo przeżywa śmierć ojca, zaraz po ślubie wyjechał z żoną do Łodzi pomóc mamie w przygotowaniach do pogrzebu. Mimo początkowego wahania, małżonkowie nie chcieli zawieść fundacji,dla której wcześniej Agnieszka prowadziła wykład o zdrowym żywieniu, i zdecydowali się wziąć udział w Gali na jej rzecz.
Udział w imprezie Gala Gwiazd na Gwiazdkę był dla nich trudną decyzją, ale starają się dotrzymywać obietnic.
Nie pojawili się na ściance dla promowania siebie, jak pisano, lecz idei pomagania. Nietrudno się domyślić, dlaczego nie byli w dobrych nastrojach, co niektórzy również głupio komentowali. Jacek Kopczyński przywykł do tego rodzaju zachowań, ale dla Agnieszki,która jest spoza artystycznej branży, to bardzo trudna sytuacja. Nie dość, że jeszcze nie oswoiła się z tym, że gdziekolwiek się pojawi z Jackiem, od razu czyta w mediach mnóstwo nieprawdziwych informacji, jak choćby tę o jej anoreksji, to jeszcze jej debiut jako małżonki popularnego aktora, odbywa się w tak trudnej dla nich sytuacji.
Wspierają fundację "Kochaj życie " dlatego podjęli decyzję o udziale w imprezie na jej rzecz, co nie było łatwe.
Oboje są przygnębieni, że los zgotował im żałobę w czasie, gdy powinni szczególnie celebrować swoje szczęście, ale podkreślają zgodnie, że na odejście bliskich, nigdy nie ma odpowiedniego czasu, to zawsze boli tak samo. - Muszę po prostu przez to przejść. Doceniam jak nigdy, że nie jestem już sam. Agnieszka stworzyła mi wspaniały dom, o jakim zawsze marzyłem, dzielimy się radościami, ale i smutkami.
Niezależnie od sytuacji małżonkowie postanowili wesprzeć działania fundacji zajmującej się chorymi dziećmi.