Krzysztof Baranowski mimo, iż przekroczył osiemdziesiątkę jest w znakomitej formie. Jeszcze do niedawna sąsiedzi z podziwem patrzyli jak  co rano uprawiał jogging na osiedlowych ścieżkach, nie zwracając nawet  uwagi na  kaprysy aury. Śnieg czy deszcz, kapitan wczesnym rankiem  musiał odbyć trening. Żeglarz, który dwukrotnie samotnie  opłynął świat dookoła, wciąż spędza na morzu po parę tygodni rocznie prowadząc Szkołę pod Żaglami.Tyle samo czasu spędza na nartach, szczególnie upodobał sobie slalom gigant. Tej zimy, jak co roku wybrał się do Zakopanego, ale  miał pecha. Wjechał w niego młody narciarz i  kapitan  wrócił do Warszawy  mocno kontuzjowany wprost na intensywną rehabilitację. Mimo  to, w miarę możliwości starał się odwiedzać chorą żonę. Teraz, gdy  wrócił do formy, a na  dworze zrobiło się ciepło, ma nadzieję,że jak dawniej będzie chodził z nią "na randki". Choć pani Bogumiła nie poznaje męża, czuje, że jest przy niej ktoś bardzo bliski.
Przeszli wiele, zanim los pozwolił im ze sobą być,teraz rodzieliła ich choroba.
Ich miłość w swoim czasie byłą wielką sensacją. Kapitan  Krzysztof Baranowski dla Bogumiły Wander zostawił rodzinę i czekał prawie pół wieku, by ją poślubić. Wzdychało do niej wielu mężczyzn. Na ślubnym kobiercu stawała  aż cztery razy!  A po drodze była jeszcze jedna  zawiedziona miłość ….   Ale   właśnie  uczucie do  nieustraszonego żeglarza   przetrwało  wszystkie  burze  i sztormy, i okazało  się najtrwalsze. Bogumiła jeszcze jako studentka  zdążyła wyjść za mąż, ale związek z kolegą ze studiów szybko  ją rozczarował... Za namową  przyjaciół, zgłosiła się do konkursu na spikerkę w łódzkim ośrodku  telewizji i konkurs wygrała, szybko stając się ulubienicą publiczności.   W telewizji  spotkała Krzysztofa Chamca, w którym  była  szaleńczo  zakochana, wydawało się, że z wzajemnością. Gdy  zostawił  ją dla Joanny Jędryki,  bardzo przeżyła to rozstanie.  Długo nie była jednak sama, wkrótce  wyszła za biznesmena  Lecha Żołędziowskiego, z którym ma jedynego syna Marka. Z trzecim  mężem, również  biznesmenem  Julianem latami nie mogła się rozwieść, choć była już w wieloletnim związku  z    Krzysztofem  Baranowskim. - Była najpiękniejszą kobietą w Polsce, jaką widziałem. Któregoś dnia spotkaliśmy się przy wyjściu z telewizji  i zaproponowałem, że podwiozę ją do domu, mitygowała się, ale ostatecznie wyraziła zgodę - wspomina to spotkanie kapitan.  Następnego dnia dostała od niego   liścik  : „Do tej pory wystarczyło mi, że mieszkamy w jednym mieście, ale teraz już mi to nie wystarcza” – wyznał w nim.
Nawet gdy nie mogli być razem, nie byli w stanie ukryć łaczącego ich uczucia.
Wkrótce wypłynął w samotny rejs,ona wyjechała z mężem na 3 lata do Brukseli. Pisał do niej romantyczne listy na poste restante. Gdy wróciła do kraju,zaczęli się spotykać. Jednak mąż   Bogumiły  nie chciał zwrócić jej  wolności,  zagroził, że nie odda jej syna,  a ponieważ był majętny  stać go było na rozprawy ciągnące się latami.    Dopiero w  2000 r . Prezenterka i żeglarz  zamieszkali razem,   a  kameralny ślub, o którym nie wiedziały nawet ich dorosłe dzieci,  wzięli pięć lat  później.. - Który  mężczyzna  by tak czekał?  Jedną z najwspanialszych cech Krzysztofa jest właśnie jego cierpliwość. To jest niesłychanie opanowany i spokojny człowiek. Na pewno ten czas oczekiwania mocno przeżywał, ale nie było innego wyjścia.- opowiadała Bogumiła Wander. Od chwili, gdy   zamieszkali  razem , rzadko się rozstawali. Dziennikarka  odeszła z telewizji i  cały czas czy to na lądzie czy w morzu- poświęcała  ukochanemu, przy którym , jak podkreślała , nie sposób było się  nudzić.  - Odzyskałam wewnętrzny spokój, wiele spraw się ułożyło, mam wspaniałego syna i synową oraz  wnuczkę, a kilka dni temu urodził się wnuczek. Także dużo u nas radości – mówiła  całkiem niedawno. Oboje byli w znakomitej formie, piękni jak dawniej. Ale  podstępna choroba już  odbierała dziennikarce pamięć.  Nieokreślony smutek  w jej  oczach,  dłuższe chwile zadumy, powtarzanie tych samych pytań , jakaś  nieobecność  pojawiały się coraz częściej i jasnym się stało, że Bogumiła cierpi na Alzheimera.…. Dla Krzysztofa Baranowskiego , dla którego  żona  czy w zdrowiu czy w chorobie  pozostała  najwspanialszą i najpiękniejszą kobietą na świecie – było oczywistym, że choroba nie jest  niczym wstydliwym, tym bardziej nie jest powodem, by zamykać się   w domu.   Dziennikarka  zawsze lubiła towarzyskie spotkania,  dlatego, dopóki było to możliwe  razem z mężem udzielała się publicznie.
Uwielbiali towarzyskie spotkania, lubili tańczyć.
Jednak nadszedł taki dzień, gdy    Bogumiła  Wander   musiała zamieszkać w specjalistycznym ośrodku, gdzie otoczona jest profesjonalną opieką.  Mąż    nadal   był codziennie  obecny w życiu ukochanej. Ale przez koronawirusa nie mogli się widywać przez półtora roku. Gdy wreszcie znów mogli się spotkać, prezenterka już go sobie nie przypomniała.„ Zastałem ją w dobrej formie, siedziałem przy niej, trzymałem za rękę. Nawet sobie tutaj tańczyła. Ale  żyje już w innym świecie i nie ma nawet świadomości, że była wielką gwiazdą. Oddałbym wszystko, by mnie pamiętała- wyznał.  Nie kryje,że  ostatnie lata były dla niego bardzo trudne. Nie tak wyobrażał sobie  ich wspólną jesień.  Bogumiła Wander dzieliła z mężem pasje. Kiedy mogła z nim płynąć to płynęła, a gdy płynął samotnie  łączyła się z nim za pomocą radiostacji, a czasem dolatywała do portu w którym  zatrzymywał się na chwilę, by  na przykład uzupełnić zaopatrzenie. Wtedy mogli się sobą nacieszyć. Żeglarzowi łatwiej było znieść samotność na wodzie, gdy ktoś czekał, tęsknił, dzwonił, podtrzymywał na duchu. Teraz ukochana nie ma świadomości, co z mężem dzieje się w jego codziennym życiu, ale on wierzy, że gdy w słoneczny dzień zabiera ją na spacer, ona czuje się bezpieczna i kochana. Jemu zostały piękne wspomnienia, które pozwalają przetrwać ciężkie chwile. 
Byli filmową wręcz parą, dziś żona wciąż jest dla kapitana najpiękniejszą kobietą na Ziemi.
 
         
         
        