Dzięki serialowi zyskała ogromną popularność, ale intensywna praca na planie "Klanu" sprawiała, że rzadziej pokazywała się na scenie i na dużym ekranie. A przecież zaczynała ambitnie. W swoim czasie grała w wielu przedstawieniach - w macierzystym Teatrze Ateneum i Teatrze Telewizji. W filmie debiutowała jeszcze przed dyplomem - w "Sam na sam" Andrzeja Kostenki. Na scenie Ateneum była między innymi Ofelią w "Hamlecie" i Zofią Plejtus w "Matce" Witkacego, a w serialu "Królowa Bona" zagrała królewnę Jadwigę. I trochę jej ciążyło, że od wielu lat postrzegana jest wyłącznie przez pryzmat nudnawej Elżbiety , dla milionów Polek wzoru do naśladowania.
"Klan" przyniósł jej ogromną popularność.
Oddana rodzinie, cierpliwa, wyrozumiała, gotowa w każdej chwili wszystkim pomagać. Widzom jakoś trudno sobie wyobrazić, żeby prywatnie mogła różnić się od swojej bohaterki, a jednak pani Barbara poza planem jest całkiem inna. Nie piętrzy jak Elżbieta trudności, nie lęka się wszystkiego, jest optymistką. W tej przerwie , którą teraz przymusowo narzucił jej los- też starała się znaleźć coś dobrego. Tym bardziej, że obok ma kogoś, kto cieszył się z jej przerwy w „Klanie”. Aktorka razem z mężem, Jackiem Bursztynowiczem w pełni wykorzystywała wolny czas do przygotowania kolejnego , wspólnego spektaklu.
Ale teatr jest równie ważny. Barbara Bursztynowicz w spektaklu "Furie"w stołecznym teatrze Komedia ( tu z Teresą Lipowską)
Mąż pani Barbary, aktor i reżyser , choć cały czas jest bardzo aktywny zawodowo – nie zdobył takiej popularności jak ona.- Myślę, że czasem jest mu przykro.Ale nie okazuje tego, bardzo mnie wspiera. Poza tym ma swoje mniej spektakularne dokonania. Jeżeli jest zazdrosny, to o czas, którego nie spędzam z nim. A lubimy ze sobą być. Nie chcę o nas mówić, bo staliśmy się już taką dyżurną szczęśliwą parą, a to trochę nudne - wyznaje. Ale bynajmniej, para nie nudzi się ze sobą. Łączy ich nie tylko mocne, sprawdzone w wielu próbach uczucie , ale też pasja twórcza. Aktorka lubi pracować z mężem, dlatego nie zamknęła się w okienku telewizyjnej popularności, razem z mężem wymyśliła kiedyś własny Cafe Teatr na Francuskiej (dziś na Piwnej). W małym bistro, nieopodal ich mieszkania wraz z przyjacielem domu Januszem Tylmanem, stworzyli kabaret literacki. Barbara Bursztynowicz lubi też pisać.Wydała zbiór swoich feletonów, a teraz myśli o kolejnej książce.
Pani Barbara i pan Jacek nigdy się ze sobą nie nudzą, łączy ich uczucie i wspólna pasja tworzenia.
Teraz małżonkowie też chcą razem tworzyć, dlatego przystąpili do realizacji jednego z pomysłów, nad którym zastanawiali się od dłuższego czasu. Lockdown ich zmobilizował. – Uciekliśmy do domku na wieś. I wszystko robimy razem. Dużo ćwiczymy na powietrzu, ale przede wszystkim cały czas rozmawiamy. Co ciekawe, rozmowy z mężem zapisuję. Pomyślałam, że mogłabym to kiedyś wydać w formie książki. Pracujemy też nad monodramem-wyznała pani Barbara. Pan Jacek bardzo cieszył się , że przez kilka miesięcy miał żonę wyłącznie dla siebie. Niezmiennie od ponad czterdziestu lat jest w niej bardzo zakochany. I wciąż go tak samo fascynuje . Gdy się poznali , ona była na pierwszym, on na trzecim roku warszawskiej PWST . Barbara najpierw zakochała się w jego muzyce.
Najpierw zakochała się w muzyce przyszłego męża, dopiero później w nim.
Był dla niej tylko uroczym chłopakiem w skórzanej marynarce z burzą jasnych włosów, który przepięknie grał pianinie w piwnicy szkoły teatralnej. Na pierwszą randkę z nim spóźniła się dwie godziny.- Moja miłość rodziła się powoli, ale gdy się już w nim tak zadurzyłam, przeszkadzały mi nawet jego flirty z innymi dziewczynami. A on zupełnie nie rozumiał, o co mi chodzi. –wspomina aktorka. Rzeczywiście Jacek Bursztynowicz nie widział problemu. - Nie ukrywam, zawsze podobały mi się kobiety. Lubiłem na nie patrzeć, rozmawiać z nimi. Ale one nigdy nie były zagrożeniem dla naszego związku – uważał . I choć zakochany , nie spieszył się ze ślubem. Skończył studia, wyjechał do pracy do Grudziądza. Z powodu dzielącej ich odległości, widywali się coraz rzadziej. Ta sytuacja nie podobała się studiującej w stolicy Barbarze,za to była na rękę jej przystojnemu koledze z roku , Mirosławowi Konarowskiemu, który już dawno wodził za nią wzrokiem i próbował zdobyć. Pani Barbara nie oparła się jego urokowi, ale ostatecznie wybrała Jacka.
Córka Małgorzata, absolwentka ASP, jeste oczkiem w głowie rodziców.
I jak podkreśla- nigdy tego wyboru nie żałowała. Jacek Bursztynowicz musiał przestraszyć się konkurenta, by zrozumieć, że nie może stracić ukochanej. Walczył o nią jak lew i dziś razem z córką Małgosią, absolwentką ASP stanowią fantastyczną rodzinę. Od tamtej pory Jacek Bursztynowicz wciąż udowadnia żonie swoją miłość, stara się spełniać jej marzenia, choć to ona jest motorem , który napędza wszystkie jego działania.- Ona mnie mobilizuje do wysiłku. I dobrze! Bo to życie może przepuściłbym przed sobą. W fotelu, z filiżanką kawy.- twierdzi. Nie ukrywa, że ciągle jest o nią bardzo zazdrosny i nie lubi obcych mężczyzn koło niej. Niestety, gdy wróciła na plan , musi znów dzielić się jej czasem z innymi. Na szczęście jeśli nic nie przewidzianego nie zakłóci ich planów, a widzowie bez strachu zaczną przychodzić na spektakle, małżonkowie znów będą się cieszyć wspólną pasją, jaką dla obojga jest teatr.
Barbara Bursztynowicz ze swoim serialowym mężem, Andrzejem Grabarczykiem.