Wróć

29 listopada 2022

Leon Niemczyk- Żył i umarł jak chciał… Szczęśliwy.

Dziś mija 16 lat od dnia, gdy odszedł na zawsze. Z wielu życiowych opresji wychodził cało, toteż wydawało się, że jest niepokonany. Ale odszedł tak jak żył - po swojemu. Wbrew zaleceniom lekarzy, nie czekał pod pierzyną na ten swój ostatni dzień.

Choć ledwo oddychał, codziennie stawiał się na planie „Rancza” , bo dopóki żył, chciał robić to, czemu poświęcił całe życie. Gdy zapadała cisza na planie i słychać było tylko szum kamery, Leon Niemczyk odzyskiwał siły i znów był zdrowy. To nic, że na chwilę. Że w pogotowiu była butla z tlenem i lekarz niosący mu doraźną pomoc. Nie chciał środków przeciwbólowych i litości. Jeśli miał ochotę- napił się swojej ulubionej whisky. Na festiwalu w Gdańsku, gdy napełniał szklankę za szklanką, przyjaciele upominali, że to mu szkodzi.. – Przecież ja umieram, a cóż może mi jeszcze zaszkodzić –pytał z tym swoim czarującym uśmiechem, który z każdym dniem gasł. Ale Leon Niemczyk uśmiechał się do końca, bo kochał życie jak mało kto. I nie tylko w filmach był silnym facetem, który niczego się nie bał. Czy można się dziwić, że kobiety traciły dla niego zmysły? Przystojny, ubierał się za granicą, bo tam też najwięcej grał, jeździł luksusowymi samochodami.

Choć schorowany, do końca stawiał się na planie "Rancza"

Na tle szarej, komunistycznej rzeczywistości wydawał się bardziej aktorem z Hollywood niż z „HollyŁódź” – gdzie mieszkał do ostatnich dni. A jego życie również mogłoby posłużyć za kanwę scenariuszy do kilku amerykańskich superprodukcji. Jeden z najznakomitszych i najbardziej znanych na świecie polskich aktorów urodził się i wychował w Warszawie. Na jego losach zaważyła wojna. Kiedy wybuchła, miał szesnaście lat. Już na jej początku został ciężko ranny: miał przestrzelone udo, rok chodził o kulach. Maturę zdawał na tajnych kompletach. W wieku 19 lat wstąpił do podchorążówki. Zimą z 1943 na 44 była wsypa: przyszło po niego gestapo, uratował się skokiem z okna i ucieczką z miasta. Od tego momentu, aż do końca wojny żył dzięki fałszywym papierom i świetnej znajomość języka niemieckiego. Przed powstaniem warszawskim za pół litra spirytusu wrócił do stolicy ... na lokomotywie.

Jego życie było barwne i kryło wiele tajemnic.

Spał pod mostem Poniatowskiego. W dniu wybuchu powstania nie doszedł do swojego oddziału. Trafił do jednostek "słoni", które przenosiły tunelami do śródmieścia broń i jedzenie. - Wyszedłem z Warszawy do Pruszkowa na początku października pod innym nazwiskiem. Uciekłem do lasu. Dowiedziałem się, że matka została wywieziona do Krakowa- opowiadał. Na początku 1945 roku armia amerykańska generała Pattona szła na Bawarię. Leon Niemczyk znał niemiecki, angielski i czeski - był więc bezcenny. I tak z Pattonem trafił do Włoch. Chciał zostać na Zachodzie, ale wrócił do Polski, żeby odnaleźć matkę. Odnalazł ją we Wrocławiu. Był zdziwiony, gdy otworzył drzwi mieszkania i wraz z nią zastał brata Ludwika , który wrócił z niemieckiego obozu . Dalsze losy na wiele lat podzieliły braci. Ludwik przerzucał żołnierzy podziemia, cywilnych współpracowników, członków rodzin, których ojcowie, mężowie zostali za granicą. Kiedy Leon dowiedział się, że brat planuje kolejną ucieczkę postanowił, że wyrusza razem z nim. 17 grudnia 1946 roku, myśląc, że może na zawsze, pożegnali matkę...

Całe dorosłe życie był zwiazany z Łodzią, tutaj zmarł i tu został pochowany.

Niestety do granicy nie dotarli. Bracia trafili do więzienia. Leon wyszedł na wolność, ale jego brata katowano latami. Podejrzewali się wzajemnie o zdradę, choć zdrajcą okazał się ktoś inny. Leon ponoć miał żal do Ludwika, że ten przyznał się przed ubekami, że był w AK. To ściągnęło na nich jeszcze większe kłopoty i sprawiło, że ich matka podupadła na zdrowiu i zmarła. Nie rozmawiali ze sobą latami. Po wyjściu z więzienia jednak- ucieczka z Polski nie przestawała chodzić mu po głowie. Pojechał do Gdańska, pracował w stoczni. Miał zamiar uciec na statku, tymczasem... trafił do działającego tam teatru. Od tej pory rano pracował, a po południu chodził do studia.

Wielbił kobiety,a one dobrze czuły się w jego towarzystwie. Tu z Ewą Wisniewską.

Niedługo później zwolnił się ze stoczni i zaangażował w Teatrze Wybrzeże. Potem był czas pracy w teatrze w Bydgoszczy, dokąd ściągnął go Adam Grzymała-Siedlecki. To on pomógł mu przygotować się do egzaminu eksternistycznego, który zdał w 1952 roku. Na ekranie Leon Niemczyk zadebiutował rok później w "Celulozie" Jerzego Kawalerowicza. - Spodobałem się w spektaklu teatralnym "Awantura w Chioggi" Goldoniego. I zagrałem pierwszą wymarzoną rolę filmową.

Jerzy Kawalerowicz pierwszy powierzył mu dużą rolę w filmie.Spotkali sie po latach.

Byłem pełen euforii. Niedługo czekałem i film znów się o mnie upomniał - wezwano mnie do Łodzi, do innego filmu. I tak w Łódź stała się moim miastem.-wspominał. Roman Polański główną rolę w „Nożu w wodzie” napisał specjalnie dla niego. I obydwu ten film otworzył drogę od światowej kariery. Od tej pory Leon Niemczyk spędził w podróży ćwierć wieku. Będąc etatowym aktorem łódzkiego Teatru Powszechnego , kręcił niesamowitą ilość filmów w byłym NRD, skąd były dystrybuowane na cały świat, dając mu ogromną popularność. Dzień w dzień po skończonym spektaklu o 23 siadał za kierownicą, żeby o 6 rano być w Berlinie na zdjęciach. I odwrotnie- po zakończonych zdjęciach gnał z powrotem do Łodzi . Śnieg, mróz czy gołoledź….Prowadził burzliwe życie- przyznawał się do sześciu żon: jakiejś Jugosłowianki, później była Tatiana, była też Kubanka, później Krystyna i Niemka Dorit. Ostatnia jego partnerką była młodsza o 50 lat –Iwona. Ale wiadomo na pewno, że rozwodził się dwa razy- z Tatianą i Krystyną. Tatianę Zuanar zostawił , gdy jego jedyne dziecko, córka Monika –miała dwa latka. Po śmierci ojca udzieliła gorzkiego wywiadu, w którym opowiedziała o słabych relacjach z ojcem i żalu , jaki miała do niego z powodu tego , że się do niej nie przyznawał. Są jednak świadkowie, którzy twierdzą, że aktor próbował podtrzymywać więź z córką, ale ta konsekwentnie go odrzucała.

Uwielbiał towarzystwo pięknych kobiet. Tu z Joanną Kurowską.

Gdy była młodsza spotykali się, ale w ostatnich latach nie miał do niej nawet numeru telefonu. Osobą, która była przy nim do ostatnich dni- była Iwona, której niektórzy próbowali wmówić, że nie była z nim z miłości, lecz wyrachowania. Wtajemniczonych oburzają takie głosy. – Leon był wielką miłością Iwony, ona płacze po nim do dziś. Była zafascynowana jego wielką osobowością, charyzmą, chłopięcym urokiem, który miał w sobie do ostatniego dnia. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Stała za nim w sklepie, gdy kupował srebrną ” piersiówkę „ . Nie mógł się zdecydować, którą wziąć. Odwrócił się do niej i poprosił, żeby doradziła. - Niech pan kupi obie- odpowiedziała z uśmiechem . Popatrzyli sobie w oczy. Skorzystał z jej rady i zaczekał, aż ona zrobi swoje zakupy. – Może panią gdzieś podrzucić, ma pani takie ciężkie siatki ? –zapytał. Zawahała się, ale tylko przez moment. Potem wsiadła do jego samochodu. Odtąd już zawsze podróżowali razem. To była wielka fascynacja i miłość, mimo tej różnicy wieku. U schyłku życia, Leon Niemczyk zagrał w filmie Janusza Majewskiego „Po sezonie” rolę, która jak na początku kariery, w „Nożu w wodzie” - została napisana specjalnie dla niego. Historia zatoczyła koło. Pamiętamy Leonie. Tam gdzie jesteś, uwiodłeś już pewnie wszystkie Anielice…

W "Nożu w wodzie" zgarał z Zygmuntem Malanowiczem.Po Latach mieli co wspominać.

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu