Wróć

29 stycznia 2021

Agata Steczkowska i Piotr Nowotnik.W co oni grają?

Mieszkają na dwóch różnych półkulach. On w Melbourne, ona w Warszawie. Nie spotykają się więc za często, tym bardziej teraz, gdy z powodu pandemii Australia zamknęła granice. Kiedy u niej jest dzień, u niego jest noc, a jednak znajdują sposoby, by się ze sobą komunikować. Co ich łączy?

Ona, Agata Steczkowska - najstarsza z muzykującej rodziny Steczkowskich. Dyrygentka, pianistka, wiolonczelistka, pedagog, prowadzi warsztaty wokalne, chóry, komponuje muzykę do filmów, nagrywa płyty, prowadzi wokalne Mistrzowskie Warsztaty, które są projektem skierowanym do wszystkich, bez względu na wiek i predyspozycje, ale również szkoli nauczycieli, dyrygentów, wydaje śpiewniki, podręczniki do muzyki, prowadzi audycję w radiu. No i napisała książkę . "Steczkowscy. Miłość wbrew regule. Osobista biografia rodziny".

Jako najstarsza z rodzeństwa zawsze miała najwięcej obowiązków.

-Połączenie tego wszystkiego jest możliwe, ponieważ jestem bardzo zorganizowanym i konkretnym człowiekiem. Bo tylko taki człowiek może być na przykład dyrygentem. Jak nie umiesz dyrygować samym sobą, nie podyrygujesz też innymi -wyznaje. On, Piotr Nowotnik- kompozytor, aranżer, wirtuoz grający na wielu instrumentach świata takich jak lira korbowa, dudy szwedzkie czy kusztar ujgurski. Tworzy muzykę i dźwięk dla teatru, filmu, sztuk wizualnych oraz komponuje współczesną muzykę koncertową. Od dwudziestu lat mieszka w Australii.

Piotr Nowotnik ma wiele pasji,ale to muzyka zdominowała jego życie.

Spotykają się, by czerpać radość z muzyki, dla której mają wspólny mianownik :otwarcie się na improwizację.- Umówiliśmy się na muzykę, bawimy się nią. Okazuje się, że można spotkać bratnią duszę gdzieś na drugiej półkuli, rozumieć się, razem pograć, tworzyć nowe projekty. Kiedy byłam mała, myślałam, że mogę grać tylko z moją rodziną. My tak dużo muzykowaliśmy, iż to było oczywiste, że się rozumiemy. Trudno mi było wyobrazić sobie, że bez takiej praktyki od dziecka- mogę też dogadać się z innymi ludźmi, a okazuje się, że można- wyznaje Agata Steczkowska. -Dotknięcie muzyki, jej dynamika oraz rozumienie tego, co się gra, są pełniejsze, kiedy przed sobą nie ma się tych nutek. Kiedy trzeba zrobić bezpośrednie połączenie między naszym umysłem, sercem, emocjami, a instrumentem – wtóruje Piotr Nowotnik. Lubią ze sobą grać czy to na żywo, czy robiąc wspólne projekty mieszkając daleko od siebie.- To jest bardzo subtelna rzecz dlaczego ja z tobą gram, a nie z kimś innym, połączenie naszej wyobraźni i naszych dźwięków, przenikania się. I odwrotnie, dlaczego Ty grasz ze mną, bo to nie jest wcale tak oczywiste jakby się wydawało- zastanawiała się pani Agata w rozmowie radiowej z Piotrem Nowotnikiem.

Agata i Piotr Lubią ze sobą grać, ponieważ rozumieją się bez słów.

Być może odpowiedzi należy poszukać w dzieciństwie obojga, bo choć pochodzą z różnych światów, oboje od najmłodszych lat dostali szansę wzrastania w wyjątkowej atmosferze, podróżowania po świecie, wczesnego poznawania własnej wrażliwości. - Już jako małe dziecko odkryłam, że zarówno ja, jak i moje rodzeństwo jesteśmy uzdolnieni muzycznie. Pochodzimy z takiego rodu, gdzie zarówno ze strony mamy i jak i taty już dziadkowie i pradziadkowie grali na różnych instrumentach. Mój tatuś był wspaniałym muzykiem, zakładał i prowadził chóry chłopięce, grał też na wielu instrumentach. Mamusia zawsze śpiewała, grała też trochę na fortepianie. A więc dla mnie było dziwne to, że u kogoś w domu się nie grało i nie śpiewało. Moi rodzice, moje rodzeństwo – porozumiewamy się poprzez muzykowanie. Przez dwadzieścia lat koncertowaliśmy jako Muzykująca Rodzina Steczkowskich w całej Europie. Mieliśmy nawet po siedem tras koncertowych w ciągu roku! Nasi rodzice bardzo starannie nas wychowali. Przede wszystkim rozpoznali w nas te umiejętności i zachęcali do zdobycia wykształcenia muzycznego. Nie zmuszano nas jednak ani do grania, ani do śpiewania. Młodsze dzieci po prostu naśladowały te starsze. W moim rodzinnym domu mogliśmy wypowiadać się na wszelkie tematy bez ograniczeń! Właśnie dlatego każdy z dziewiątki naszego rodzeństwa wyrósł na jednostkę indywidualną – opowiada Agata Steczkowska.

Agata często pracuje z młodzieżą, prowadzi chóry i warsztaty wokalne.

Piotr Nowotnik jest jedynakiem, cała uwaga rodziców i dziadków skierowana była na niego. I to właśnie dziadek, Józef Samelczak stwierdził, że Piotr ma słuch absolutny, którego nie wolno zmarnować. Dziadek Piotra był muzykiem, pedagogiem, kompozytorem. W swoim dorobku pozostawił około 1000 kompozycji, w tym cztery opery. Był uczniem znanego kompozytora Feliksa Nowowiejskigo. Piotr zaczął edukację muzyczną od gry na pianinie. Z racji, że ojciec był pilotem, a mama stewardessą w PLL LOT, Piotr w czasie wakacji czy ferii często podróżował z rodzicami, latając na najdalsze trasy : do Ameryki, Chin, Singapuru i innych miejsc.

Z rodzicami odbywał podróże do najdalszych zakątków świata.

Być może te podróże sprawiły, że już jako dorosły mężczyzna wraz ze swoją żoną postanowił zamieszkać w egzotycznej Australii. Ale przede wszystkim nie były bez znaczenia w jego edukacji muzycznej.- Gdy jako dziecko słuchałem wiejskich kapel grających ludową muzykę taneczną z rejonu Mazowsza, nie rozumiałem zjawisk muzykologicznych połączonych nierozerwalnie z migracją ludności, procesami społecznymi, historią i kulturą całego narodu – czyli wszystkiego co złożyło się na fakt, iż w kapeli były instrumenty z rubieży wschodnich, z Wielkopolski, z Warmii i Mazur a również te przywiezione do Polski przez Romów. Wówczas były to tylko dla mnie skoczne utwory towarzyszące biesiadzie, uroczystości rodzinnej, do której dojechałem wraz z rodzicami z oddalonej około dwieście kilometrów Warszawy. Taki dzieciak-mieszczuch niewiele rozumiał z tego co słyszał – ucho akceptowało rytmy i brzmienia jako to czym były – zjawiskami fizycznymi - bez wgłębiania się w aspekty mieszające muzyczne naleciałości wielokulturowe z autochtonicznymi zjawiskami polskiej muzyki ludowej.

Od rodziców zaraził się miłością do latania.

Zajęło mi wiele lat i podróży nie tylko fizycznych ale i muzycznych przez światy dźwięków zanim ta więź wykształtowana w dzieciństwie zatoczyła pełne koło i zacząłem myśleć o muzyce Polski jako o żywej mapie sięgającej prawieków: od czasów kiedy kości, jelita, skóry zwierząt oraz drewno stanowiły główne materiały budowy instrumentów – aż do czasów porozbiorowych, kiedy to w dużej mierze utrwaliły się składy zespołów ludowych i rozmieszczenie instrumentów napływowych w Polsce regionalnej. Ta mapa jest fascynującym zjawiskiem powiązanym niekiedy z indywidualnymi historiami rodzinnymi, mieszanymi małżeństwami, imigrantami, którzy przywieźli fragmenty swojej kultury asymilowane stopniowo jako lokalne. Dlatego też w wieku dorosłym zafascynowała mnie lira korbowa, o której poza muzyką postanowiłem napisać kilka publikacji, i która jeździła ze mną po świecie niejednokrotnie zadziwiając, rozśmieszając (sic!), fascynując bądź „czarując” publiczność. - opowiada muzyk.

Piotr gra na wielu instrumentach świata.

Latanie z rodzicami po świecie zaowocowało też miłością do lotnictwa. Ukończył teoretyczny kurs szybowcowy na Politechnice Warszawskiej, wykonał na szybowcach kilkadziesiąt lotów z instruktorem, po których wyleciał samodzielnie. Jednakże wyjazd do Australii sprawił, że zaniechał lotnictwo, a całkowicie oddał się pasji muzycznej.- Mam nadzieję że w najbliższych miesiącach uda mi się dokończyć czwarty singiel oraz wydać długo oczekiwany produkt współpracy z wokalistką z Iranu. Jednocześnie, nie mogę się wręcz doczekać by restrykcje podróży zostały zniesione i abym znów mógł zagrać z naszymi fascynującymi polskimi artystami: Agatą oraz Pawłem Steczkowskimi, którzy nieustannie przekuwają inspiracje tradycyjnej muzyki polskiej na nowatorskie tworzywa dźwiękowe-wyznaje Piotr.

Uważa, że bez otwarcia się na improwizację, nie można czerpać z muzyki pełnej radości.

Poza mnogością zainteresowań Piotra nie można pominąć trwającego 8 lat okresu tańca towarzyskiego, który przyniósł mu nie tylko satysfakcję i liczne nagrody. Jego taneczna partnerka Ola, od 22 lat jego żoną. Mistrzowskie Warsztaty Artystyczne Agaty Steczkowskiej organizowane są co roku w okresie wakacyjnym, odbyło się już ich piętnaście. - Uczestniczy w nich około setki osób, do których zwracam się w pierwszych słowach: przyjechaliście tutaj, żeby odkryć coś w sobie, żeby odkryć samych siebie, dlatego będziecie tu ciężko pracować, bo najtrudniej jest pracować z samym sobą. Wymagam 100% dyscypliny pracy, a jak się zmęczymy to się pobawimy i odpoczniemy. Dacie sobie państwo ze wszystkim radę i będziecie szczęśliwi, ponieważ przy waszym boku są Mistrzowie. Mistrzem nie każdy może być.

Agata Steczkowska jest perfekcjonistką i dlatego nie każdy może jej zaimponować.

To, że ktoś odnosi sukcesy zawodowe na swoim polu, nie czyni z niego Mistrza. Sukcesy zawodowe są oczywiście podstawą, ale Mistrz ma przyciągać do siebie ludzi, a nie odstraszać swoją wielkością. Otwierać ludzi od środka, a nie zabijać autorytetem z zewnątrz. Dodaję również, że większość Mistrzów to moi wieloletni przyjaciele, a ja nie przyjaźnię się z byle kim- opowiada. Piotr Nowotnik jest Mistrzem, docenianym na całym świecie. Ale tęskni już za Polską i myśli o powrocie na stałe. Wróci, gdy tylko będzie taka możliwość i wtedy na pewno usłyszymy o wspólnych projektach tej niezwykłej pary, którą połączyła muzyka najwyższej próby.

Piotr z żoną Olą razem w tańcu i w życiu już od 22 lat.

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu