Wróć

17 listopada 2021

Paweł Deląg. Kochać trzeba umieć, nie wystarczy tylko czuć...

Kobiety ubóstwiają Pawła Deląga, zresztą z wzajemnością, bo u jego boku widywano niejedną piękność. Przystojny, szarmancki, władający kilkoma językami, oczytany i ambitny szybko trafia do serca najbardziej wymagającej wybranki. A jednak jak dotąd, nie spotkał takiej, którą chciałby nazwać żoną....

To chyba jedyny polski aktor, który mógłby konkurować z niejednym hollywoodzkim gwiazdorem. Gdyby urodził się w Ameryce byłby na samym szczycie, bo tam docenia się talent połączony z niekwestionowaną urodą. W Polsce jak ktoś ładny, to trzeba mu dokopać, toteż nic dziwnego, że Paweł Deląg bardziej niż w kraju uwielbiany jest we Francji, Czechach, Słowacji czy Rosji, gdzie gra w wielkich, często międzynarodowych produkcjach. Choć i nad Sekwaną czy Wołgą jego walory zewnętrzne również nie pozostają bez znaczenia, wreszcie mógł wykorzystać całą paletę swoich możliwości.

Paweł Deląg mógłby śmiało konkurować z hollywoodzkimi gwiazdorami.

- Myślę, że spojrzano tam na mnie zupełnie inaczej, niż patrzyli producenci polscy czy francuscy, w innym spektrum. W Polsce byłem głównie amantem, a we Francji grałem przede wszystkim intelektualistów, głównie dziennikarzy i postacie historyczne. Natomiast w Rosji stałem się gościem, który potrafi grać role wyjątkowo różnorodne. Oczywiście wiele z nich jest historycznych czy narodowych, ale zarazem bardzo męskich, dodatkowo z dziwnym przełamaniem w środku- opowiada. Nad Wisłą nie dostaje tylu propozycji, co za granicą i bardzo mu to doskwiera. - Najbardziej brakuje mi w pracy ojczystego języka, chciałbym być częścią polskiej kultury. Ale mam nadzieję, że najbliższe lata coś zmienią i przyjdzie taki moment, kiedy ktoś pomyśli, że warto spotkać się z tym aktorem- wyznaje. Dlatego przyjmuje propozycje w lubianych serialach, by widzowie w kraju o nim nie zapomnieli. I dla płci pięknej wciąż pozostaje numerem numerem jeden. Kiedy na afiszach w jakimkolwiek polskim mieście pojawia się zapowiedź sztuki „Być jak Elizabeth Taylor” z Małgorzatą Foremniak i Pawłem Delągiem w rolach głównych – na miejsce spektaklu od rana płyną kosze kwiatów.

Sambor Czarnota, Martyna Kliszewska, Małgorzata Foremniak i Paweł deląg w sztuce "Być jak Elizabeth Taylor", cieszącej się wielkim sukcesem.

Bileciki nie pozostawiają wątpliwości, że ich adresatem jest odtwórca Richarda Burtona. Jeszcze zanim Paweł Deląg wejdzie na scenę, jego garderoba zamienia się w kwiaciarnię. Według zakulisowych pogłosek, aktor jest tą sytuacją mocno skrępowany i dzieli się otrzymanymi bukietami z napotkanymi w teatrze paniami, zwłaszcza z pionu technicznego. Czy można się dziwić, że tak dżentelmeńska postawa przysparza mu jeszcze więcej wielbicielek? Co zatem powoduje, że wciąż nie może znaleźć tej jednej jedynej, którą poprowadziłby do ołtarza?

Jego bohater w serialu "M jak miłość" wyjechał...Czy wróci?

Na pewno odpowiedź tkwi w nim samym. - Jestem typem człowieka, który potrzebuje bardzo dużo wolności w relacjach. Czy to w przyjaźni, czy w miłości. Wolności to znaczy, że nikt inny mnie nie kontroluje, nikt nie próbuje mnie zdominować. Wszystko, co robimy w naszym życiu, powinno służyć temu, żebyśmy byli zgodni sami ze sobą, z naszym wewnętrznym kodem, przykazaniem, przymierzem z Panem Bogiem. Znaczy to, że gdzieś tam jesteśmy bardzo egoistyczni… I to moim zdaniem jest bardzo OK. Ktoś powiedział mi, że jeśli czujesz, że pod szyją uwiera cię jakaś agrafka, to uciekaj. Popełniałem często błąd, chciałem koniecznie coś z tą agrafką zrobić- wyznaje. Ale też w budowaniu głębokich i trwałych więzi nie sprzyja życie na walizkach, a Paweł Deląg od wielu lat jest w ciągłej podróży.

Niedawno wrócił z Girony pod Barceloną, gdzie ładował akumulatory... Czy tylko?

Często bywał zakochany, ale i rozdarty pomiędzy krajami, lotniskami, hotelami, kolejnymi rolami, a oczekiwaniami kolejnych wybranek , które nie potrafiły poradzić sobie z rozłąką i zazdrością. - Moja nieobecność bardzo często łączy się z samotnością. Z hotelem, z podróżą, z byciem na planie zdjęciowym. Mam poczucie wyobcowania. Ludzie tak naprawdę nie wiedzą do końca, czy już jestem, czy wróciłem, czy znowu jestem tam... Wyjeżdżam i wracam… Mam taką nadzieję, że moja partnerka będzie w stanie zrozumieć tę potrzebę. Bo przecież spotykamy się, żeby zaspakajać swoje potrzeby. To piękne, kiedy partner umożliwia nam ich realizację. Nie ma nic gorszego, kiedy tak się nie dzieje- przekonywał. Czy spotkał taką partnerkę? Nie wiadomo. Ale na pewno korzysta ze swojej wolności w poszukiwaniu spokoju, harmonii, odpowiedzi na różne pytania, na przykład takie jak zamieścił na Instagramie i okładce najnowszej książki Malwiny Kowszewicz „ Jej życie”: Czy można kochać bez zrozumienia, a może rozumieć bez kochania?

Aktor napisał swą rekomendację na okładce książki Malwiny Kowszewicz, poleca ją też na swoim Instagramie.

Z kochaniem czy bez, z piękną pisarką rozumieją się na pewno, nie tylko w kwestii szeroko pojętej wolności, o czym świadczą wpisy obojga i zamieszczone przez nich zdjęcia. "Malwina Kowszewicz - dziewczyna w czerwonym kabriolecie, znak szczególny uśmiech , Malwina kocha życie i wiatr we włosach. Wolność ceni nade wszystko - duchową i intelektualną - dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Z Malwiną się wspaniale się rozmawia, od zawsze, odkąd pamietam. A po raz pierwszy spotkałem ją i jej czerwony kabriolet ( ten sam od tylu lat ) 15 lat temu. Później wyjechała gdzieś, nikt nie wiedział gdzie, ponoć Francja - Paryż, w końcu Hiszpania- Girona. Po latach spotkałem Malwinę i znowu było tak jak przy pierwszym spotkaniu … rozmowy , rozmowy , rozmowy … - napisał on.

Malwina Kowszewicz mieszka pod Barceloną

Przyjaźń damsko - męska… Jedni uważają, że jej nie ma, inni nieopatrznie rozumieją, a jeszcze inni jej doświadczają. Nieważne ile trwa, nieważne kiedy się zaczęła, nieważne jakie drogi przeszła. Ważne, że jest tu i teraz” .- napisała ona. Ich zdjęcia z jego eskapady do Hiszpanii emanują radością i...wzajemnym przyciąganiem. Kto wie, co zrodzi się z tej wieloletniej przyjaźni?

Beztroskie chwile ...

-Związek nie jest spotkaniem dwóch połówek, tylko dwóch pełni. To nie jest tak, że będę pełny, kiedy spotkam swoją część. Będę cały wtedy, kiedy spotkają się dwie pełnie. Wtedy jest szansa na dobry związek i na jedną magiczną rzecz, która nazywa się tęsknota. Jak jest tęsknota, to na pewno jest miłość- przekonywał wielokrotnie. „ Kochać trzeba umieć, nie wystarczy tylko czuć”- dodaje dzisiaj polecając książkę przyjaciółki. Jak wieść niesie Malwina Kowszewicz i Paweł Deląg zamierzają napisać wspólną książkę. Być może właśnie w niej znajdziemy właściwy klucz do prawdziwej relacji tych dwojga? Przyjaźń damsko-męska.Jest czy jej nie ma?

Zobacz również

Wszystkie gorące tematy zebrane w jednym miejscu