Kiedy wystąpiła w „Tańcu z gwiazdami „ tak dobrze dawała sobie radę na parkiecie, że zachwyciła nie tylko publiczność, ale i szefów stacji, którzy powierzyli jej prowadzenie kolejnych edycji programu. Lecz jej sukcesy położyły się niestety cieniem na małżeństwie ze Zbigniewem Urbańskim. -Jestem osobą, która pierwsza wyciąga rękę do zgody. Ale skoro ktoś cię przestał kochać, nie wlejesz mu miłości z powrotem do serca. Jeśli ktoś zamyka swoje serce dla ciebie, a jego oczy patrzą już w inną stronę, to dla mnie taki związek nie ma wartości- tłumaczyła. Ale gdy nikt nie widział, płakała. Bolały ją oskarżenia, że zaniedbała męża, bo postawiła na karierę i pieniądze, że nie chciała mieć dzieci.
Razem z Piotrem Gąsowskim wspaniale prowadziła "Taniec z gwiazdami".
Żaden z tych zarzutów nie był prawdziwy . - Dziś wiem, że nie chciałabym cofnąć tego czasu i wymazać pierwszego małżeństwa. Było mi to potrzebne, bym doceniła to, co spotkało mnie potem-wyznała. Tylko ona wie ile łez wylała, ile cierpienia zniosła, gdy niepowodzeniem kończyły się jej starania o dziecko. .... Na szczęście nigdy się nie poddała .-Trzeba dążyć do realizacji macierzyńskich marzeń, nie tracić nadziei i próbować jeszcze raz, dopóki wiek biologiczny i zdrowie pozwalają. Ja uważałam , że mniej więcej do czterdziestki jest to bezpieczne i może się udać. I tak właśnie się stało - wyznała . Ale kiedy była w ciąży straciła posadę w „Tańcu z gwiazdami” i rozpadł się teatr , w którym grała .- Zostałam z dzieckiem w drodze, bez miejsca pracy i środków utrzymania. Tak, moment był niespecjalny- mówiła, ale przecież nie była sama. Wymarzoną miłość spotkała , gdy już nie myślała, że jeszcze kiedykolwiek komuś ponownie zaufa.
To na niego czekała całe życie.
Choć z Marcinem Łopuckim trenerem fitness,który czuwał nad treningami popularnej artystki , wcześniej się przyjaźnili, szansę na coś więcej dali sobie dopiero po roku od rozwodu aktorki. Marcin, podobnie jak ona, przeszedł sporo i jest zahartowany życiowo. Jako 21-latek musiał stawić czoła poważnemu wyzwaniu. Jego żona odeszła i pozostawiła go z dziećmi, które sam dzielnie wychowywał . To mężczyzna –opoka. Dlatego kiedy z Kasią stworzyli rodzinę , poradzili sobie także w tamtych trudnych chwilach. Gdy aktorka przyjęła zaproszenie do programu „Twoja twarz brzmi znajomo” nie spodziewano się , że widzów i jurorów po prostu rzuci na kolana! Internet rozgrzany był do czerwoności zachwytami , gdy perfekcyjnie wcieliła się w role Tiny Turner, a potem Louisa Armstronga.
Swoim wcieleniem w Tinę Turner rzuciła wszystkich na kolana.
Ci, którzy pamiętali jej doświadczenia muzyczne, płytę i koncerty oraz występ w programie „Jak oni śpiewają”, wiedzieli, że to aktorka o dużym talencie wokalnym, jednak tym razem udowodniła znacznie więcej. Pokazała ,że jest silna i pełna wiary w swoje możliwości . I tak jak kiedyś nie poddała się w walce o dziecko , tak nie poddała się w walce o siebie. Ale tego wieczoru, gdy toczyła finałową walkę, ktoś jeszcze liczył na jej zwycięstwo. Joanna Palica, mama chorego Alka i szefowa Fundacji „Koocham” z drżeniem serca zasiadła na widowni… Rano za ostatnie pieniądze opłaciła rachunki i powiedziała do męża, że jeśli nie wydarzy się cud , chyba trzeba będzie zamknąć fundację. Kilka lat temu na przejściu dla pieszych , w wózek , w którym siedział jej kilkumiesięczny synek, uderzył samochód tak mocno, że Alka wyrzuciło 200 metrów dalej. Doznał silnego urazu głowy , przy pomocy lekarzy, rodziców i całej rzeszy rehabilitantów długo wracał z dalekiej drogi. -Szukałam przedszkola dla Alka, ale nie chciał go nikt, bo nie chodził, nie mówił, ma padaczkę, wodogłowie, ślepotę korową… Wiedziałam, że musi znaleźć się wśród dzieci, żeby poczuł obecność innych, że powinien się usamodzielnić. Dano mi szansę w jednym przedszkolu i Alek wśród dzieci zaczął robić kolosalne postępy w rozwoju. To on zmotywował mnie do założenia przedszkola specjalnego.
Gwiazdy współczują pokrzywdzonym przez los dzieciom i wspierają Fundację "Koocham". Tu Ewa Pacuła. Fot.M.Iwanicka
Wspólnie z terapeutami chcemy pomagać innym dzieciom i ich rodzicom, którzy tak jak ja borykają się z niezrozumieniem, którzy co dnia walczą o przyszłość swojego dziecka, którzy tak jak ja i mój syn znaleźli się w sytuacji, na którą nie mieli wpływu.- opowiadała wtedy pani Joanna. I któregoś dnia cud się zdarzył. Odebrała telefon od… Katarzyny Skrzyneckiej, która powiedziała, że jeśli wygra program , w którym właśnie występuje chciałaby pieniądze przekazać na Fundację Koocham. – Myślałam ,że to jakiś sen, nie dowierzałam. A kiedy na scenie została Katarzyna Skrzynecka i Agnieszka Włodarczyk, myślałam, że moje serce tego nie wytrzyma. Wiedziałam, że pani Kasia była najlepsza, że tak samo czuła publiczność, ale przecież głos miało jeszcze jury. A potem było takie zamieszanie , każdy przeciskał się do pani Kasi, że nawet nie mogłam wyrazić jej swojej wdzięczności, stałam z boku i płakałam –wspomina Joanna Palica. Czek na 100 000 zł dla niepełnosprawnych maluchów, na profesjonalne przedszkole rehabilitacyjne, był początkiem długiej drogi, na końcu której przy pomocy wielu ludzi dobrej woli wybudowano też „Ooniwerek” czyli szkołę , do której chore dzieciaki uczęszczają już od czterech lat.
Prezes Fundacji "Koocham", Joanna Palica ( w środku) bierze udział w różnych akcjach, które mogą wspomóc jej podopiecznych. fot.M. Iwanicka.
Katarzynie Skrzyneckiej historię Alka opowiedziała Marzena Rogalska , która gościła panią Joannę w "Pytaniu na śniadanie". Aktorka bardzo się wzruszyła, rozumiała ból i rozpacz matki, jak nikt. Wiele lat walczyła o to, żeby zostać mamą, wiele razy poroniła. Chciała wygrać program dla siebie i dla Alka. Po tym jak w finale wystąpiła w podwójnej roli jako Sarah Brightman i Andrea Bocelli śpiewając rewelacyjnie ich wielki hit "Time To Say Goodbye" i przypieczętowała tym występem swoje zwycięstwo odmieniło się jej życie , ale i życie wielu chorych dzieci, które dostały szansę na naukę, rehabilitację i spotkanie z rówieśnikami.
Katarzyna Skrzynecka należy do tych gwiazd, które wykorzystują swoją popularność, by pomagać innym.